Poinformowała o tym rzeczniczka SA Elżbieta Łopaczewska. Zażalenie na areszt złożyli obrońcy b. posła, ale - jak powiedziała rzeczniczka - sąd podzielił obawy prokuratury, że podejrzany może m.in. mataczyć. Łyżwiński przebywa w areszcie od końca sierpnia ub. roku. Pod koniec lutego, po trwającym ponad rok śledztwie, łódzka prokuratura okręgowa skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim. Według prokuratury, Łyżwiński jesienią 2002 r. zgwałcił w swoim biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczkę Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. W tym samym okresie - zdaniem śledczych - kilkakrotnie wykorzystał seksualnie tę kobietę. Łyżwiński miał też przyjmować i żądać korzyści osobistych o charakterze seksualnym oraz wykorzystać lub usiłować wykorzystać seksualnie cztery kobiety, w tym Anetę Krawczyk (główny świadek w sprawie - red.). Miał grozić kobietom utratą pracy w swym biurze poselskim lub strukturach Samoobrony. Zdaniem prokuratury, b. poseł w stolicy i Lublinie kilkakrotnie wykorzystał lub usiłował wykorzystać seksualnie inną działaczkę Samoobrony. Natomiast od jeszcze innej kobiety, która ubiegała się o posadę w jego biurze poselskim, zażądał obcowania płciowego. Według oskarżenia, w grudniu 2002 roku Łyżwiński miał także nakłaniać Krawczyk do przerwania ciąży, wbrew przepisom ustawy. Ostatni z zarzutów stawianych Łyżwińskiemu dotyczy podżegania w latach 1999-2000 do porwania i przetrzymywania biznesmena Zbigniewa B. Według śledczych, chciał w ten sposób zmusić go do zapłaty pół milion złotych z tytułu rzekomych nieprawidłowości w rozliczeniach wspólnej działalności gospodarczej. B. poseł nie przyznaje się do zarzucanych czynów. Grozi mu do 10 lat więzienia. W związku z aresztowaniem Łyżwińskiego, jego adwokat i żona skierowali skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W areszcie b. poseł pisze książkę o "seksaferze". Według jego żony, powstała już pierwsza jej część. Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu 2006 roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Andrzejowi Lepperowi. Krawczyk twierdziła też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Leppera. Oprócz Łyżwińskiego, prokuratura oskarżyła w sprawie seksafery także m.in. b. wicepremiera i lidera Samoobrony Andrzeja Leppera. Jest oskarżony o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Krawczyk. Według śledczych, łączyło się to z jego zgodą na zatrudnienie kobiety w biurze poselskim Łyżwińskiego. Drugi zarzut dotyczy usiłowania doprowadzenia w 2002 roku innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego. Według nieoficjalnych informacji, chodzi o szefową młodzieżówki Samoobrony w Lublinie. Do obu przestępstw - zdaniem prokuratury - miało dojść przy wykorzystaniu stosunku zależności kobiety w ramach struktury Samoobrony i były one popełniane wspólnie i w porozumieniu z Łyżwińskim. Lider Samoobrony nie przyznaje się do winy, grozi mu kara do 8 lat więzienia.