Głodówka jest protestem osadzonego przeciwko działaniom prokuratury i sądu - poinformował we wtorek kierownik działu penitencjarnego aresztu major Jarosław Góra. Wyjaśnił, że Łyżwiński nie zjadł w poniedziałek obiadu i kolacji a we wtorek śniadania. Według Góry, zachowanie posła oceni dyrekcja aresztu. Jeśli uzna, że Łyżwiński przekroczył obowiązujące przepisy, to może go ukarać. "Wachlarz kar jest różny, od nagany poprzez zakaz robienia zakupów do zakazu widzenia - mówił Góra. Jak powiedział Góra, poseł przyznał, iż jego zachowanie ma charakter demonstracyjny i skierowane jest "przeciwko działaniom prokuratury i sądu". "Poseł nie chciał jednak mówić o szczegółach, powiedział jedynie o ręcznym sterowaniu prokuratury przez ministra Ziobro - dodał. Wcześniej, po aresztowaniu posła to samo mówiła jego żona - posłanka Wanda Łyżwińska. "To jest dzieło ministra sprawiedliwości, który miał stać na straży swobód obywatelskich, prawa do porządku, prawa obywateli do rzetelnego procesu, a w rzeczywistości ręcznie steruje zarówno prokuraturą jak i sądami" - powiedziała na konferencji prasowej. Do czasu ukazania się depeszy nie udało się skontaktować z adwokatem Łyżwińskiego - mec. Wiesławem Żurawskim. Ten kilka dni temu zapowiedział m.in. że jeśli postanowienie o aresztowaniu posła zostanie utrzymane w mocy przez sąd odwoławczy, to złoży skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zażalenie na areszt Łyżwińskiego będzie prawdopodobnie rozpatrywane w przyszłym tygodniu. Do wtorku nie wpłynęły jeszcze do sądu akta sprawy z prokuratury. B. działacz Samoobrony trafił do aresztu pod koniec sierpnia. Łódzka prokuratura okręgowa przedstawiła mu łącznie siedem zarzutów, w tym: gwałtu, przyjmowania i żądania korzyści osobistych o charakterze seksualnym, wykorzystania lub usiłowania wykorzystania seksualnego czterech kobiet, nakłaniania Anety Krawczyk do przerwania ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena. Zarzuty dotyczą lat 1999-2003. Poseł nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu kara do 10 lat więzienia. Łyżwiński jest drugim posłem - po byłym łódzkim "baronie" SLD Andrzeju Pęczaku - który trafił do aresztu, po tym jak zgodził się na to Sejm. Zatrzymany w 2004 r. Pęczak przebywał w areszcie ponad 25 miesięcy. Został zwolniony z niego w styczniu 2007 r.