Ludzie piszą o wszystkim i wszędzie. Część z pism ma swoje uzasadnienie, inne mają charakter złośliwy. Czy lubimy, kiedy sąsiadowi źle się dzieje? Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego piszą do urzędu skarbowego, do ZUS-u, pisma kierują na policję i do urzędu miasta. Czasem do instytucji trafiają nagrane taśmy z filmami o "działalności" sąsiada. Większość z nich nie ma potwierdzenia w rzeczywistości. Bo sąsiadowi lepiej się wiedzie - Nie ma tygodnia, by do urzędu skarbowego nie trafił jakiś donos lub anonimowe pismo. W miesiącu przychodzi do nas kilka lub kilkanaście tego typu pism. Rocznie ta liczba sięga około stu sztuk - mówi Marek Witkowski, naczelnik Urzędu Skarbowego w Piotrkowie Trybunalskim. - W donosie teoretycznie powinny znaleźć się podstawowe dane nadawcy. Bardzo rzadko zdarza się, by te dane się potwierdziły. Jeżeli przychodzi informacja zgodnie z przyjętą etyką, informujemy donosiciela, że zostanie to wykorzystane w postępowaniu podatkowym. Nie piszemy nic na temat dalszych działań ani ich efektów i wyników. Każde z tych pism jest osobno rozpatrywane. - Donosy mają różny charakter. Są donosy o charakterze sąsiedzkim, a wynika to z ich treści. Są donosy o charakterze złośliwym, sugerujące walkę z jakimś problemem. W niektórych pismach jest sugestia dla Urzędu Skarbowego, aby ten zajął się jakąś kontrolą, postępowaniem podatkowym i pisze to konkurencja. Bywają też donosy wynikające z kłótni rodzinnych - mąż, żona, brat, siostra. Dzieje się tak, kiedy małżeństwa się rozwodzą. Przychodzą anonimy w sytuacjach, kiedy dotyczy to sprawy spadkowej. Po informacjach będących treścią tych pism domyślamy się, że ludźmi często kieruje zwykła nienawiść. Jeżeli ktoś osiągnął jakiś sukces albo jeśli ktoś za dużo przebywa w domu, znaczy to, że uzyskuje środki do życia w sposób nielegalny - kontynuuje naczelnik. Zza płotu niewiele widać - Treści zawarte w anonimach i donosach nie pokrywają się w znacznej części z rzeczywistością. Czasem jednak jest to podstawa do kontroli, gdyż informacje, które uzyskujemy, są wiarygodne. Przyznać muszę, że jest to niewielka część. Mamy również piszących do nas z wielką regularnością - mówi naczelnik. Najczęściej jednak sąsiad pisze na sąsiada. Jeśli trzeba, sfilmuje kamerą i dostarczy materiały na ul. Wronią. - Mieliśmy taki donos na rolnika, który mieszka w gospodarstwie i ponoć dokonuje masowego uboju zwierzyny. Zrozumieliśmy, że chodzi o dużą ilość i masową sprzedaż. Po wizji lokalnej okazało się, że rolnik zabił na święta jedną świnię. Przyznał, że część mięsa rozdał, część sprzedał za drobną sumę. Z tego wynika, że dla kogoś zabrakło. Tu nie mieliśmy wątpliwości, że nie było to działanie szkodliwe. Tym bardziej, że rolnik do zamożnych nie należał, a zwierzę zabił tuż przed świętami. Ktoś musiał go bardzo nie lubić, bo na tego rolnika otrzymaliśmy kilka pism. - Dostaliśmy też informację, że ktoś kupił sobie nowy samochód, a jest tylko biednym emerytem. Później okazuje się, że auto nie było nowe, a człowiek zbierał na nie latami. Ludziom trudno znieść, że komuś lepiej się wiedzie. Czasem przychodzą do nas kasety z nagraniami. Dostaliśmy jakiś czas temu takie materiały, gdzie sąsiad sfilmował sąsiada. Okazało się, że czasem zza okna czy płotu niewiele widać i te oskarżenia sąsiedzkie są bezzasadne. Czasem ludzie piszą tak, że nie jesteśmy w stanie odczytać intencji. Czasem tworzą całe historie, w których informują nas, że "świat jest zły" i "źle się dzieje" - mówi naczelnik Urzędu Skarbowego. Okazuje się, że najwięcej donosów do urzędu skarbowego trafia w marcu i kwietniu. Pod koniec roku napływają donosy, które mają na celu zaszkodzić konkurencji. Każde pismo jest rozpatrywane. Jednak większość z tych informacji nie ma pokrycia w rzeczywistości. - Jeżeli widzimy, że jest prawdopodobne oszustwo podatkowe, to interweniujemy - dodaje naczelnik. Adresat nieznany Rzadziej interweniuje Urząd Miasta na pisma, które tu przychodzą. W większości przypadków są to zwykłe sąsiedzkie złośliwości. - Zdarza się czasami, że jakieś fałszywe donosy wpływają do inżyniera miasta. Szybko okazuje się, że są to jakieś sąsiedzkie uszczypliwości i po rozpoznaniu tego donosu okazuje się, że był to fałszywy alarm - mówi Jarosław Bąkowicz z Zespołu Rzecznika Prasowego Prezydenta Miasta. Niektórzy wychodzą z założenia, że jeśli nie zareaguje miasto, czasem warto napisać do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na przyjście osobiste raczej brakuje odwagi. - U nas nie spotyka się, żeby ktoś przychodził i skarżył. Wpływają ewentualnie pisma. Najczęściej są to informacje, że ktoś bezpodstawnie pobiera rentę. Jest zdrowy, a czerpie z tego zyski. Drugi taki zakres to zwolnienia lekarskie. Ktoś donosi, że dana osoba jest na zwolnieniu lekarskim, a pracuje w tym czasie. Często się zdarza, że pisma są podpisane, jednak kiedy chcemy uzyskać od tej osoby dodatkowe informacje i wysyłamy do niej pismo pod adresem, który był podany, przychodzi zwrotna korespondencja, że adresat jest nieznany. Ludzie podają fikcyjne dane - mówi Monika Domaradzka, rzecznik prasowy oddziału ZUS w Tomaszowie Mazowieckim. Nie Urząd Skarbowy, nie ZUS, to może policja? - Policja otrzymuje różnego rodzaju anonimowe informacje od obywateli. Dotyczą one wykroczeń, przestępstw, m.in.: zakłócania porządku, nielegalnego handlu alkoholem i wyrobami tytoniowymi, poruszania się pojazdami przez nietrzeźwych kierowców, kradzieży np. energii elektrycznej, znęcania się nad zwierzętami. Anonimy składane są sporadycznie. Wszystkie zgłoszenia są sprawdzane. Współpracujemy również z Urzędem Skarbowym i prokuraturą. W ramach naszego Wydziały do walki z Przestępczością Gospodarczą działa również Zespół do walki z Korupcją, który zajmuje się zwalczaniem tego typu przestępstw- mówi Małgorzata Mastalerz, aspirant sztabowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie. Donos elementem rewanżyzmu Czy donoszenie to ludzka natura, obywatelski obowiązek i reakcja na nieprawidłowości, czy zwykła zazdrość o dobrobyt sąsiada. Co kieruje ludźmi, kiedy piszą donosy? - W ludzkiej naturze obecny jest element rewanżyzmu. Funkcjonujemy często w merkantylny sposób, wzajemnie próbując spłacić cenę naszego wzajemnego funkcjonowania. Donos jest elementem takiego naturalnego, ludzkiego rewanżyzmu - mówi Michał Szulc, psycholog. Dodaje również, że: - Anonimowość świata, w którym żyjemy, jest iluzoryczna. Świat jest kontrolujący i ingerujący w ludzką tożsamość, dlatego będzie sprzyjał tego typu zachowaniom. Donos jest "legalny". Legalny, bo nikt nas nie ukarze. Urząd Skarbowy, który zbiera informacje od obywateli, nie tylko nas nie ukarze, ale także pogłaszcze nas po głowie i być może pochwali. Za to ukarze nas otoczenie społeczne, już nie mówiąc o sąsiedzie, na którego byśmy donieśli. Ten po prostu może dać nam w twarz - mówi Michał Szulc. Okazuje się, że im gorzej wiedzie się sąsiadowi czy konkurencji, tym dla nas lepiej. Jeśli komuś z naszego otoczenia podniosła się stopa życiowa, to sposobem na jej obniżenie może być... donos. Ewa Tarnowska, współpraca Joanna Szczepańska