- Przed wojną było to ogromne święto dla całego miasta. Była defilada i odprawa na Starym Rynku. Byliśmy wtedy bardzo dumni, że jesteśmy żołnierzami - mówi Antoni Grzesiak z Łowicza. Święto pułkowe 5 czerwca zorganizowane zostało przez zapaleńców i miłośników tradycji żołnierskich tworzących Stowarzyszenie Historyczne im. 10 Pułku Piechoty. Uroczystości rozpoczęły się już o godz. 7. mszą świętą w kościele ojców pijarów w intencji poległych i zmarłych żołnierzy, dzielnych obrońców ojczyzny. Następnie były one kontynuowane w ZSP nr 1 w Łowiczu. Wszystkich zebranych a szczególnie gorąco samych były żołnierzy 10 Pułku powitał prezes stowarzyszenia Piotr Marciniak. Delegacje złożyły kwiaty pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego przy szkole. Historię Pułku dziesiątaków przedstawił zebranym gościom i młodzieży w barwny i porywający sposób Zbigniew Zagajewski. Jej skrót prezentujemy w publikacji obok. Za swój wykład został nagrodzony głośnymi owacjami. Na zakończenie byli żołnierze 10 Pułku wręczyli symbolicznie odznaki pułkowe czterem członkom stowarzyszenia historycznego - Piotrowi Marciniakowi, Zbigniewowi Zagajewskiemu, Piotrowi Kapuście oraz Bartłomiejowi Gałajowi. - To tylko symboliczny gest. Nie jesteśmy żołnierzami i dlatego nie jesteśmy uprawnieni do noszenia tych odznak, będą one wykorzystywane i przypinane przy okazji rekonstrukcji historycznych - wyjaśniał zebranym prezes. Wspomnienia dziesiątaków Józef Drzewiecki przypomina, że święto pułkowe nie odbywało się na początku czerwca, tylko 27 dnia tego miesiąca. Dokładne wyjaśnienia skąd pochodzi data święta pochodzą natomiast od Zbigniewa Zagajewskiego. Tego dnia bowiem "dziesiątacy" pokonali Ukraińców pod Trembowlą i Gołogórami na Kresach wschodnich w wojnie o niepodległość. - To były piękne czasy. Jako 24-latek prowadziłem na koniu całą kompanię do katedry w czasie święta pułkowego - wspomina pierwsze ćwiczenia w Łowiczu w 1938 roku obecnie awansowany do stopnia podporucznika Henryk Piklikiewicz. Przed wojną został dowódcą kompanii broni specjalnej w 10 Pułku Piechoty w Łowiczu. - Takich dzisiejszych komandosów lub antyterrorystów - wyjaśnia Zbigniew Zagajewski. Pułkownik Piklikiewicz to kawaler krzyża Virtuti Militari, wszechstronnie wykształcony - prawnik, ekonomista, inżynier Politechniki Warszawskiej i absolwent Szkoły Podchorążych, biegle mówiący czterema językami. Wiele lat spędził na placówkach zagranicznych w Brazylii, Afryce Południowej, działając dla ONZ. Swoich zagranicznych gości często przywozi do Łowicza, pokazując miasto i całe Księstwo Łowickie. Na święto pułkowe przybył z żoną Wandą Broszkowską - Piklikiewicz, która przed wojną pisała pracę magisterską m.in. na podstawie zbiorów katedry łowickiej o sztuce baroku i rokoko. Pani Wanda jest porucznikiem Armii Krajowej z Powstania Warszawskiego, była więźniem pierwszego obozu jenieckiego dla kobiet w Oberlangen a obecnie jest prezesem środowiska Oberlanger. Była członkiem komitetu przygotowującego powstanie Muzeum Powstania Warszawskiego. Piotr Marciniak spotkał państwa Piklikiewicz w Teatrze Wielkim w Warszawie podczas obchodów 70 rocznicy września 1939 roku. - To pan Henryk podszedł do mnie, gdyż zauważył oznaczenia 10 Pułku na naramienniku - wyjaśnia prezes stowarzyszenia. - Jesteśmy oczarowani działalnością stowarzyszenia. To wspaniałe, że młodzi ludzie kultywują pamięć i tradycje z czasów naszej młodości - mówi Wanda Broszkowska-Piklikiewicz. - Młodzież powinna kultywować tradycje narodowe i pamięć o tych, których nie ma. A tego typu spotkania powinny być organizowane częściej, dopóki jeszcze żyją ostatni świadkowie tamtych dni - dodaje Antoni Grzesiak. eb