Manifa rozpoczęła się w pasażu Schillera. Jedna z jej organizatorek Izabela Desperak z Nieformalnej Grupy Łódź Gender powiedziała, że tegoroczne hasło ma zwrócić uwagę, iż w Polsce potrzebna jest m.in. polityka prorodzinna państwa, potrzebne są żłobki i przedszkola dostępne dla wszystkich. Według niej potrzebna jest też polityka na rzecz równości kobiet i mężczyzn w "sferze publicznej oraz partnerstwa w rodzinie". Nawiązując do obchodzonego 8 marca Dnia Kobiet mówiła do zebranych: "Nie chcemy kwiatów, chcemy przestrzegania praw". Uczestnicy Manify przemaszerowali ulicą Piotrkowską; część z nich niosła transparenty i tablice z napisami, wśród których znalazły się m.in. hasła "Równa praca, równa płaca", "Pracy i żłobków", "A - jak hipokryzja, L - jak wykluczenie". Słychać też były gwizdki i bębny. Po przemarszu, w jednym z klubów zaplanowano debatę o roli kobiet w polityce pt. "Kobiety mówią: sprawdzam", a wieczorem pokaz filmów dokumentalnych, m.in. o historii pielęgniarki zwolnionej za strajk w szpitalu Barlickiego. Tegorocznej Manifie towarzyszyła grupa kilkunastu młodych ludzi, na czele których szedł mężczyzna przebrany za pingwina. Niósł tablicę z napisem "Żądam 33,3 proc. parytetu ze władzy dla pingwinów". Uczestnicy tego marszu mówili, że są członkami kampanii społecznej na rzecz praw dla pingwinów i domagają się poszanowania praw dla tych "przemiłych zwierząt".