Reklama

Łódzkie: Jest areszt dla kierowcy, który po pijanemu potrącił dzieci

Sąd wydał decyzję o aresztowaniu na trzy miesiące 44-latka, który w niedzielę potrącił autem dwie dziewczynki w wieku dziewięciu i 10 lat. Starsza z nich zmarła na miejscu. Mężczyzna podejrzany jest o spowodowania w stanie nietrzeźwości wypadku ze skutkiem śmiertelnym, połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia.

O aresztowaniu kierowcy poinformował PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania. Dodał, że mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.

Kopania przypomniał, że do zdarzenia doszło w niedzielę ok. godz. 17.50 w miejscowości Będzelin. Kierujący oplem astrą 44-latek zjechał na przeciwległy pas i potrącił lewą stroną pojazdu dwie znajdujące się na poboczu dziewczynki - własną córkę i jej 10-letnią koleżankę na stałe mieszkającą w Łodzi. 10-latka zginęła na miejscu, natomiast młodsza dziewczynka została przewieziona do szpitala w Łodzi.

Reklama

Mężczyzna, po potrąceniu dziewcząt, zatrzymał się około 30 metrów dalej, wysiadł z samochodu i poszedł do domu. Z relacji świadków wynika, że był tak pijany, że, gdy wysiadł z auta dwukrotnie się przewrócił, a idąc, zataczał się. 44-latek został zatrzymany w miejscu zamieszkania. Jak ustalono, nie miał prawa jazdy, a alkohol pił w pracy - kilkaset metrów od miejsca wypadku wykonywał prace remontowe.

Podczas przesłuchania potwierdził, że po pracy z dwoma kolegami wypili dwa litry wódki i po cztery piwa. W trakcie zatrzymania miał prawie 2,8 promila alkoholu w organizmie.

PAP

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy