Antoni Trzeciak znalazł się na cenzurowanym po ostatniej ucieczce kilku swoich podopiecznych. Nie zgłosił tego wówczas na policję, bo miał nadzieję, że sami wrócą do Ignacewa i chciał uniknąć - jak sam powiedział - niepotrzebnego rozgłosu w mediach. Oficer dyżurny Komendy Wojewódzkiej w Łodzi dowiedział się o ucieczce piątki młodocianych przestępców od reportera sieci RMF FM. Dopiero wtedy Trzeciak wyjawił, że uciekł - ale tylko jeden z jego wychowanków. Po kilku godzinach policja potwierdziła, że w rzeczywistości z poprawczak uciekło 5 chłopaków. O wyjaśnienie sprawy na piśmie szefa Ignacewa poprosił prezes Sądu Okręgowego w Łodzi. W efekcie Trzeciak zrezygnował ze swojego stanowiska.