W przesłanym do PAP stanowisku, przypomina się, że Roman Polański jest jednym z najwybitniejszych w świecie artystów sztuki filmowej, jest także absolwentem łódzkiej uczelni i jej doktorem honoris causa. "Jego dramatyczne życie osobiste i artystyczne stworzyło wyjątkową osobowość, skomplikowaną obecnością dobra i zła. Ci, którzy zechcą go osądzać nie powinni wyjmować pojedynczych wydarzeń z kontekstu jego skomplikowanego życia" - napisano. W piśmie zwraca się uwagę, że Polański towarzyszy łódzkiej filmówce "swoimi filmami, przyjaźnią i życzliwością, a uczelnia jest z nim zawsze, zarówno w dobrych jak i złych okolicznościach życiowych i artystycznych. "Pozbawienie wolności człowieka jest zawsze dramatem dla rodziny i przyjaciół. Pozbawienie wolności artysty jest dramatem dla wszystkich ceniących jego talent i artystyczne dokonania. Rozumiemy ten dramat i uczestniczymy w nim emocjonalnie, wspólnie z polskim i światowym środowiskiem filmowym" - napisano. Uczelnia ma nadzieję, że prawne decyzje związane z sytuacją, w jakiej znalazł się Polański będą "mądre i wyważone". Szkoła zwraca się z apelem do ludzi i instytucji o tym decydujących, by takie właśnie były, aby bezpowrotnie nie zniszczyły jego życia rodzinnego i twórczego, a przede wszystkim jego samego - człowieka i wspaniałego artysty. "Uwolnienie go z więzienia jest pierwszym, koniecznym krokiem w tym kierunku" - napisano w stanowisku. Roman Polański został zatrzymany w sobotę na lotnisku w Zurychu i umieszczony w areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca Polańskiemu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. We wtorek reżyser złożył wniosek o zwolnienie z aresztu.