Łódź: Zgłosił zaginięcie konkubiny, a sam był poszukiwany
Policjanci z Łodzi przyjmowali od mężczyzny zgłoszenie w sprawie zaginięcia jego konkubiny. W trakcie ustaleń wyszło na jaw, iż sam był poszukiwany jako sprawca wypadku drogowego w Piekarach Śląskich. Mężczyzna został zatrzymany.
O zdarzeniu poinformował we wtorek rzecznik policji w Łodzi Marcin Fiedukowicz.
Jak wyjaśnił, do jednego z komisariatów policji przyszedł 53-letni mężczyzna, który chciał zgłosić zaginięcie swojej konkubiny. Podczas rozmowy poinformował funkcjonariuszy, że wybrał się ze swoją partnerką na weekend 9-10 lutego do Gdyni. Zatrzymali się w hostelu, gdzie oboje spożywali alkohol. Para pokłóciła się i mężczyzna wrócił do Łodzi sam.
W ubiegłym tygodniu 53-latek dostał wiadomość od konkubiny, że potrzebuje pomocy. Kobieta nie odbierała jednak telefonów, nie można się było z nią skontaktować. Mężczyzna zgłosił policji jej zaginięcie.
"Podczas rozmowy funkcjonariusze wyczuli woń alkoholu z ust mężczyzny. Po przebadaniu okazało się, że miał on około trzech promili alkoholu w organizmie. Po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych wyszło na jaw, że był poszukiwany przez Komendę Miejską Policji w Piekarach Śląskich" - wyjaśnił Fiedukowicz.
Jak się okazało, 9 lutego w Piekarach Śląskich 53-latek potrącił samochodem na przejściu dla pieszych starszego mężczyznę oraz jego wnuczkę i uciekł z miejsca zdarzenia. Dziadek wraz z dziewczynką trafili do szpitala z poważnymi obrażeniami.
Mężczyzna przyznał się do spowodowania wypadku drogowego. Twierdził, że uciekł, gdyż przestraszył się odpowiedzialności karnej, a poza tym był wówczas pod wpływem alkoholu.
Po zatrzymaniu mężczyzna zrezygnował ze zgłaszania zaginięcia kobiety. O jego dalszym losie zadecyduje prokurator.