Najprawdopodobniej prokuratura postawi S. znacznie poważniejszy zarzut niż innym zatrzymanym w tej sprawie osobom. Chodzi o zarzut narażenia zdrowia i życia pacjentów. Kiedy kilka tygodni temu wybuchła afera w łódzkim pogotowiu, dotycząca handlowania zwłokami, Tomasz S. był pierwszym, który zarzucił dziennikarzom kłamstwo. Groził nawet pozwaniem ich do sądu. Oprócz S. policjanci z CBŚ zatrzymali jeszcze dwie inne osoby. Kolejna zgłosiła się na policję sama. Wczoraj cztery osoby, aresztowane w związku z aferą w łódzkim pogotowiu wyszły na wolność. Po wpłaceniu kaucji sąd zwolnił z aresztu dwóch lekarzy, sanitariusza i kierowcę karetki. Trzeci lekarz, znany jako "Anioł Śmierci", odzyska wolność, kiedy rodzina uzbiera 10 tysięcy złotych na kaucję. Sąd wydał tak różne werdykty w sprawie, w której postawiono podobne zarzuty dlatego, że na wolności obaj lekarze, sanitariusz i kierowca karetki nie będą utrudniać śledztwa. Lekarze pozostaną jednak pod dozorem policji i mają zakaz opuszczania kraju. Mniej łaskawi byli sędziowie dla przedsiębiorcy pogrzebowego, pozostawiając go w areszcie. Zdaniem sądu mógłby on utrudniać śledztwo i wpływać na świadków.