- Od piątku czekałam na szczepy bakterii pobrane od łódzkich noworodków - mówi prof. Waleria Hryniewicz, kierownik Zakładu Zakażeń Szpitalnych w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego. - Utrzymywałam w gotowości pracowników laboratorium. Nie doczekałam się... Dziś jednak, jak zapewnił reportera RMF doktor Paweł Grzesiowski z NIŻ, próbki śmiercionośnej bakterii dotarły do Instytutu. Wprawdzie nie zdradził, czy próbki pochodzą od wszystkich zmarłych dzieci (tajemnica zawodowa), ale zapewnił, że te, które zostały dostarczone, w zupełności wystarczą na przeprowadzenie rozstrzygających badań. - To są próbki zarówno od pacjentów, którzy zmarli, a także tych, którzy żyją, oraz próbki z materiałów z otoczenia pacjentów: z łóżeczek, pościeli - tłumaczy doktor Paweł Grzesiowski. Chociaż porównawcze padania trwają od wczoraj, to na wyniki trzeba poczekać około tygodnia. Przypomnijmy, że badania genetyczne mają rozwiać wszelkie wątpliwości i ustalić, w jaki sposób, a przede wszystkim gdzie doszło do zakażenia noworodków. Sprawę zgonów dzieci bada też prokuratura i powołany specjalnie zespół lekarzy, w skład którego - zgodnie z prawem - wchodzą medycy ze szpitala Madurowicza.