Sąd przychylił się do wniosku oskarżonego i jego obrońcy o dobrowolnym poddaniu się karze. Dodatkowo jednak Marcin K. w ciągu 7 lat ma spłacić szkodę w wysokości 800 tysięcy złotych. Spłata została rozłożona na raty, przy czym do końca 2006 roku K. ma oddać 200 tys. zł. Sędzia Izabela Rutkowska zastrzegła jednak, iż w przypadku "zaniechania spłacenia pierwszej raty istnieje możliwość przeprowadzenia procedury zmierzającej do zarządzenia wykonania kary pozbawienia wolności". Dodała, że sąd nie miał wątpliwości co do winy oskarżonego, a wymierzona kara jest adekwatna do czynu. Marcin K. oskarżony był o wyłudzenie w 2001 roku - na podstawie fikcyjnej umowy na świadczenie usług impresaryjnych - ponad 850 tys. zł na szkodę teatru. Zarzucono mu również wyłudzenie na szkodę teatru 30 tys. zł za ścieżki dźwiękowe do filmów dokumentalnych, które nigdy nie powstały oraz o przywłaszczenie 167 tys. zł nienależnych zaliczek. Ponadto były dyrektor opery został oskarżony o to, że w grudniu 2002 roku przerobił dokument w postaci umowy pomiędzy jedną z firm a teatrem, w ten sposób, że wymienił pierwszą stronę tej umowy na inną zawierającą istotną różnicę w treści. Następnie posłużył się tak przerobionym dokumentem jako autentycznym. Za zarzucane mu czyny groziła kara do 10 lat więzienia. Marcin K. spędził w areszcie prawie pół roku. Wyszedł z niego w grudniu 2003 roku po wpłaceniu poręczenia majątkowe go w wysokości 40 tys. zł. Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Teatrze Wielkim wszczęto w lutym ubiegłego roku po doniesieniu Urzędu Kontroli Skarbowej. Dotyczyło ono m.in. sposobu gospodarowania mieniem placówki i posługiwania się dokumentami zawierającymi poświadczenie nieprawdy. B. dyrektor opery jest już szóstą osobą w tej sprawie, która przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze. Pięć osób zostało już skazanych na kary od kilku miesięcy do dwóch lat więzienia w zawieszeniu oraz grzywny. Wśród nich główna księgowa teatru Mirosława W., której zarzucono poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Na ławie oskarżonych pozostał jedynie b. szef łódzkiego ośrodka TVP, biznesmen Tomasz F., który - podobnie jak K. miał wyłudzić z kasy teatru ponad 800 tys. zł. Tomasz F. konsekwentnie nie przyznaje się do winy.