Ponowny proces to efekt uchylenia wyroków w części dotyczącej kwalifikacji prawnej i wysokości kary przez Sąd Najwyższy. SN zdecydował tak po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który w kwietniu za niekonstytucyjne uznał ograniczenie tylko do dożywocia lub kary 25 lat więzienia możliwości orzekania przez polskie sądy kar dla sprawców najokrutniejszych zabójstw. Obecnie sędziom pozostało do stosowania w przypadku każdego rodzaju zabójstwa par. 1 art. 148, który przewiduje kary od 8 lat pozbawienia wolności, 25 lat i dożywocia. W poprzednim procesie dwaj oskarżeni: 22-letni obecnie Konrad Ł. i 24-letni Krzysztof K. (obaj przyznali się do zbrodni) zostali skazani na dożywocie; 26-letni Łukasz J. - na 25 lat więzienia. Sąd odwoławczy utrzymał wyrok w mocy. Taki sam wyrok zapadł w poniedziałek. Uzasadniając go, sędzia Izabela Dercz przypomniała, że sąd zajmował się tylko częścią uchylonego wyroku, dotyczącą kwalifikacji prawnej i wysokości kary. Wyrok stwierdzający winę oskarżonych jest już prawomocny. Sąd uznał, że okoliczności popełnienia przestępstwa, zachowania w jego trakcie, role i działania oskarżonych są takie, jak już wcześniej ustalono i potwierdzono prawomocnym wyrokiem. Według sędzi Dercz, ocena sądu "w tym zakresie pozostaje aktualna i taka sama jakiej dokonywały już wcześniej sądy poszczególnych instancji". - Nie ma więc podstaw, by te ustalenia zmienić - mówiła sędzia. Sąd rozważał natomiast, czy od czasu popełnienia przestępstwa zaistniały jakieś okoliczności, które mogłyby wpłynąć na wysokość kary. Takich okoliczności sąd jednak nie znalazł. Negatywnie ocenił wyjaśnienia składane przez oskarżonych. Zarówno Konrad Ł. jak i Krzysztof K. pozostają bezkrytyczni wobec popełnionego przestępstwa. Według sędzi Dercz, nie było żadnych podstaw do zmiany oceny sądu "w zakresie tych okoliczności, które mają wpływ na wymiar kary". Sąd uznał, ze kary w takim wymiarze są sprawiedliwe i właściwe. Do zbrodni doszło w styczniu 2006 r. Ciało 21-letniego Piotra, studenta informatyki, znaleźli w okolicach Głowna myśliwi dokarmiający w lesie zwierzynę. Oskarżonych zatrzymano trzy dni po odkryciu zwłok. Byli kolegami ofiary. Jak ustalono, w dniu zbrodni skontaktowali się telefonicznie z chorującym na serce Piotrem, proponując mu dorywczą pracę. 21-latek, niczego nie podejrzewając, chętnie się zgodził. Miał być zapasowym kierowcą w intratnym kursie. Cała czwórka pojechała samochodem, w trakcie jazdy skręcili do lasu. Tam student został zaatakowany. Jeden z oprawców, Krzysztof K., prysnął mu gazem łzawiącym w twarz; drugi - Konrad Ł. - bił go kijem bejsbolowym. Piotr próbował uciekać; po kilkuset metrach trzeci z oskarżonych dogonił go. Później Ł. katował go kijem bejsbolowym; bił go po głowie tak mocno, że kij się złamał; wtedy postanowili dobić ofiarę ciężkim samochodowym kluczem do kół. Później oprawcy zasypali ciało śniegiem i wrócili do domów; spalili poplamione krwią ubrania, telefon komórkowy ofiary i portfel. Uzgodnili też wspólne alibi. Po zatrzymaniu relacjonowali zdarzenia bez żadnych emocji. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że cała trójka była poczytalna w chwili popełniania zbrodni. Nie udało się ustalić jasnego motywu zbrodni. Oskarżeni podawali sprzeczne wersje. W ich wyjaśnieniach pojawia się m.in. sprawa długu. Ofiara miała być winna jednemu z nich 150 zł. W lutym 2007 roku Sąd Okręgowy w Łodzi skazał Konrada Ł. i Krzysztofa K. na kary dożywotniego więzienia. Łukaszowi J., który nie brał bezpośrednio udziału w biciu ofiary - wymierzył karę 25 lat pozbawienia wolności. Po apelacji obrońców, którzy domagali się zmiany kwalifikacji prawnej i wymierzenia łagodniejszych kar, sąd odwoławczy utrzymał wyrok w mocy. Uznał wówczas, że tylko takie kary są "sprawiedliwą odpłatą" za tak okrutne zabójstwo.