32-letni Kamil Z. nie tylko był pijany, ale także znacznie przekroczył dozwoloną prędkość, nie miał prawa jazdy i uciekł z miejsca wypadku. Grozi mu kara do 12 lat więzienia. Akt oskarżenia w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Łódź - Polesie skierowała już do miejscowego sądu - powiedział we wtorek PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Do wypadku doszło 13 października wieczorem u zbiegu ulic 6 sierpnia i Żeromskiego w centrum Łodzi. Jak ustalono, jadący z prędkością niemal 100 km/h opel tigra prowadzony przez 32-latka nie zatrzymał się na czerwonym świetle przed przejściem dla pieszych, zjechał na przeciwny pas i uderzył w 10-letniego chłopca przechodzącego po pasach przy zielonym świetle. Następnie samochód wjechał na chodnik i potrącił 63-letnią kobietę. Siła uderzenia była bardzo duża; auto przejechało chodnikiem jeszcze kilkadziesiąt metrów i uderzyło w zaparkowane renault modus. Później stanęło w płomieniach. Oboje piesi zginęli na miejscu. Ustalono, że 10-latek wyszedł na chwilę na spacer z psem. Kobieta wracała do domu po odprowadzeniu znajomego na przystanek. W samochodzie oprócz sprawcy wypadku jechało dwóch pasażerów. Według prokuratury cała trójka była pijana; jeden z nich został poważniej ranny. 32-latek, który kierował autem, miał ok. 2 promili alkoholu, a pasażerowie w wieku 26 i 28 lat - 2,7 i 2,2 promila alkoholu w organizmie. Prokurator przedstawił 32-letniemu Kamilowi Z. dwa zarzuty: spowodowania w stanie nietrzeźwości wypadku komunikacyjnego, w wyniku którego zginął 10-letni chłopiec i 63-letnia kobieta, oraz prowadzenia auta po pijanemu. W śledztwie mężczyzna przyznał się do winy. Potwierdził, że pił alkohol, zanim wsiadł do samochodu. Na proces czeka w areszcie.