Łódź - jakby wbrew robotniczemu charakterowi miasta - ma prężnie działający teatr i jednego z bardziej przedsiębiorczych dyrektorów. Wojciech Nowicki - menadżer z wykształcenia - wzorem zachodnich placówek od kilku lat korzysta z pomocy sponsorów. Stworzył nawet specjalny katalog ofert dla inwestorów i zatrudnił osobę, której zadaniem jest pozyskiwanie klientów. Pieniądze od sponsorów to 5-6 proc. wpływów teatru, resztę daje samorząd wojewódzki - daje, jeśli ma. Dlatego dyrektor Nowicki dba o sponsorów, jak może. - Sponsor to człowiek, który snobuje się na kulturę daj nam Boże wszystkich takich snobów - mówi Nowicki. I dlatego ktoś, kto daje teatrowi pieniądze, może liczyć na miejsce na plakacie, afiszu, na stronę w programie teatralnym lub logo w foyer. Stali i wytrwali sponsorzy uczestniczą we wszystkich imprezach organizowanych przez teatr, niektórzy mają swoje stałe miejsce na widowni. Żeby nie było wątpliwości - sponsoring teatralny to czysty interes. - Ktoś dał nam pieniądze w zamian za reklamę. Nie jest więc w obecnym ujęciu polskich przepisów mecenasem sztuki, ani też darczyńcą. On kupił u nas reklamę, w tym momencie wymieniamy się jedynie fakturami - dodał Nowicki. Zdarza się, że sponsor przedstawienia zamiast pieniędzmi woli zapłacić "w naturze". Np. pewna hurtownia ubrała aktorów w kropkowane futra do przedstawienia "101 dalmatyńczyków". Były podobno całkiem efektowne. Posłuchaj relacji reporterki radia RMF FM z Łodzi, Darii Grunt: