Rzecznik dodał, iż wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie w tym terminie możliwe będzie zakończone postępowania. Wyjaśnił, że zostały do wykonania końcowe czynności polegające m.in. na przesłuchaniu nielicznych świadków, a uzyskane informacje mają wyeliminować jakiekolwiek wątpliwości w tej sprawie. Do wypadku, w którym zginął poseł doszło w styczniu ubiegłego roku na drodze S8 w powiecie skierniewickim. Wójcikowski poruszał się samochodem osobowym jadąc w kierunku Warszawy. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że kierowane przez posła auto uderzyło w barierę energochłonną z lewej strony i obróciło się ok. 90 stopni w prawo, ustawiając się na prawym pasie prostopadle do innych użytkowników, jadących w tym samym kierunku. Nadjeżdżający van - volkswagen caddy - zdołał ominąć lewym pasem samochód posła, zatrzymując się w niedużej odległości. Następnie w auto posła uderzył inny van - ford transit. Parlamentarzysta zmarł mimo reanimacji. Cztery inne osoby zostały ranne. Typowe dla wypadku obrażenia? Według biegłych poseł zmarł w wyniku wielonarządowych obrażeń wewnętrznych. Były one rozległe i między ich powstaniem a śmiercią minął bardzo krótki czas. Biegli uznali, że są to obrażenia charakterystyczne dla wypadków, w których osoba podczas zderzenia znajduje się wewnątrz samochodu. Kopania przypomniał, że przedmiotem postępowania są zarówno okoliczności wypadku jak i kwestie dotyczące prawidłowości działania służb ratowniczych. Sprawdzany jest też wątek, który pojawił się w doniesieniach medialnych. Według mediów ok. 10 lat temu wobec Wójcikowskiego miały być kierowane groźby. Prokuratura bada, czy takie groźby były i czy mogą one mieć jakikolwiek związek ze zdarzeniem. Jak powiedział rzecznik, jeśli chodzi o okoliczności wypadku, prokuratura uzyskała już końcową opinię z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, z której wynika, że przyczyną "ciągu zdarzeń" była utrata panowania nad pojazdem przez posła. Nie wiadomo jednak, dlaczego mężczyzna stracił panowanie nad pojazdem. Biegli zaznaczają również, że zebrany materiał nie daje podstaw do stwierdzenia, iż stan techniczny samochodów biorących udział w wypadku miał wpływ na jego przebieg. Z ich opinii wynika również, że zarówno kierowca forda transit jak i kierowca volkswagena caddy nie naruszyli zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym w taki sposób, że mogły one mieć wpływa na powstanie wypadku. Uznali natomiast, że po uderzeniu auta posła w barierkę, mogło dojść u kierowcy jedynie do powstania niewielkich obrażeń ciała. Natomiast śmiertelne obrażenia musiały powstać po uderzeniu w jego samochód przez forda transit. Zwykły wypadek drogowy? Wiosną ub. roku do łódzkiej prokuratury dotarły opinie biegłych, z których wynikało również, iż stan techniczny układu hamulcowego przed wypadkiem był prawidłowy, a powstałe uszkodzenie było wynikiem uderzenia o przeszkodę. Nie stwierdzili też śladów działania narzędzi, które mogłyby być użyte w celu rozdzielania przewodu. Łódzka prokuratura bada również kwestie dotyczące prawidłowości działania służb ratowniczych. Śledczy posiadają już opinię wydaną przez krajowego konsultanta ds. ratownictwa medycznego, ale - jak powiedział Kopania - o szczegółach na obecnym etapie nie informuje. Wyjaśnił jedynie, że "nie doszło do sformułowania poważniejszych zastrzeżeń, z punktu widzenia odpowiedzialności karnej". Odnosząc się natomiast do "rzekomych gróźb kierowanych wobec posła", Kopania poinformował, że w tej sprawie przesłuchani zostali m.in. asystenci posła, jego żona, znajomi. Planowane jest kolejne przesłuchanie. Podsumowując rzecznik stwierdził, iż według prokuratury na obecnym etapie śledztwa brak jest przesłanek, aby zdarzenie "traktować w innych kategoriach niż wypadek drogowy".