Od miesiąca "Jedynka" jest zamknięta. Na drzwiach - zamiast wokandy - wisi biała kartka z napisem: "Remont. Nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Po remoncie sali łódzkiego Sądu Okręgowego przywrócony zostanie przedwojenny charakter. Będzie oddzielne wejście dla prokuratora, sądu i oskarżonych. Innymi drzwiami wchodzić będą świadkowie, innymi publiczność. Poprawi się też nagłośnienie, z którym wcześniej nie było najlepiej. Cała sala ma zostać zradiofonizowana. Dłuższa, niż do tej pory, będzie ława oskarżonych. Powinno zmieścić się na niej nawet dwadzieścia osób. Najważniejszą zmianą będzie oddzielenie stołu sędziowskiego i ławy oskarżonych od reszty sali pancerną szybą. Przed drzwiami stanie też specjalna bramka do wykrywania metali i kuloodporna kurtyna. W łódzkim sądzie nie dochodziło ostatnio do niebezpiecznych incydentów, ale w latach 50-tych, jak wspomina rzecznik sądu okręgowego, bywało niebezpiecznie. - Kiedy przyprowadzano aresztantów w trepach i strojach więziennych doszło do takiego zdarzenia, że kilkunastu oskarżonych rzucało trepami w sąd - powiedział Janusz Ritman. Remont największej sali sądu pochłonie ponad 2 miliony złotych i zakończy się pod koniec lutego. Na marzec wyznaczono już pierwsze rozprawy, między innymi w sprawie "bossów" łódzkiej ośmiornicy.