Wczoraj rano mężczyzna idący do pracy zauważył braci, zaprowadził do pobliskiego sklepu, a stamtąd zadzwonił na policję. Dzieci trafiły do Domu Małego Dziecka. Jeszcze nie wiadomo, czy chłopcy wrócą pod opiekę rodziców, czy pozostaną w placówce opiekuńczej. Wczoraj mówiło się, że sędzia zajmujący się sprawą jest skłonny pozostawić dzieci pod opieką matki, jeśli ta przyjdzie na rozmowę trzeźwa. Jeżeli jednak sąd zadecyduje o pozostawieniu braci w Domu Małego Dziecka, rodzicom mogą zostać odebrane prawa opiekuńcze. Niezależnie od decyzji sądu rodzice Damiana i Dawida, odpowiedzą za pozostawienie dzieci bez opieki, za co może im grozić nawet do trzech lat więzienia. Matka braci zapewnia, że pragnie jak najszybszego powrotu swoich dzieci do domu. - Muszę iść na komendę, załatwić sprawę, dać pokwitowanie i dopiero wtedy dzieci odebrać - powiedziała sieci RMF FM. Dzisiaj oboje rodzice stawili się na komisariacie. Po rozmowie z nimi zapadnie decyzja o dalszym losie Damiana i Dawida.