Chociaż maszyna powinna być wymieniona po kilku latach eksploatacji, pracuje już 12 rok. Dramatyzmu całej sprawie dodaje fakt, że z aparatu korzystają najciężej chorzy - codziennie około 50 osób. Tymczasem od kilku miesięcy Saturn wciąż się psuje i wciąż jest serwisowany. To oczywiście kosztuje. Chodzi o pieniądze, ale też o koszty, jakie ponoszą pacjenci. Każde naświetlanie to dla nich krok w stronę zdrowia. - Jeśli Saturn nie działa, szpital mobilizuje siły i przyjmuje pacjentów na inne, słabiej działające aparaty. Pracujemy praktycznie na nich na trzy zmiany i pracownicy, którzy pracują na tych urządzeniach patrzą na nie z niepokojem - powiedział szef szpitala im. Kopernika. Stan innych aparatów, jak mówi szef szpitala, także pozostawia wiele do życzenia. Rzecznik ministerstwa zdrowia Renata Furman tłumaczy, że pieniądze na nowego Saturna nie wpłynęły jeszcze na konto szpitala, ponieważ resort czekał na uchwalenie budżetu. - Jak tylko zostanie podpisana umowa z placówką pieniądze będą przekazane - mówi Renata Furman. Oznacza to, że nowy Saturn pojawi się w szpitalu dopiero za pół roku, ponieważ jego montaż i przystosowanie tyle właśnie potrwa.