Piotr G. znany jako "Grala" trafił do więzienia 4 lata temu za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia, zaatakował wtedy kibica Widzewa. Po 20 miesiącach sąd zwolnił "Gralę" przed terminem, a ten w lipcu ubiegłego roku w czasie warunkowego zwolnienia, sprowokował bójkę na stadionie ŁKS-u podczas ligowego meczu. Sądowi prawie przez rok nie udało się wsadzić szalikowca ponownie do więzienia, mimo że prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Na przeszkodzie stanął bowiem ten sam przepis kodeksu - artykuł 160, ale inaczej zinterpretowany przez Sąd Okręgowy i Apelacyjny. Sąd Okręgowy uznał, że do odwołania "Grali" warunkowego zwolnienia wystarczy "rażące naruszenie porządku prawnego". W akcie oskarżenia dotyczącym bójki na stadionie są dowody na to, że kibic brał w niej udział. - Znajduje się fotografia Piotra G. kopiącego starszego od siebie znacznie pracownika ochrony. Czy to nie jest rażące naruszenie porządku prawnego? - pytał retorycznie rzecznik Sądu Okręgowego Janusz Ritman. Rzecznik Sądu Apelacyjnego odpowiada, że przepis rozumie zupełnie inaczej. Sędzia Krzysztof Cesarz tłumaczy, że do odwołania warunkowego zwolnienia potrzebny byłby najpierw prawomocny wyrok skazujący "Gralę" za bójkę na karę więzienia. Dopiero wtedy można uznać, że mężczyzna faktycznie musi wrócić za kratki. - Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu - uważa sędzia Cesarz. Tymczasem wyroku w tej sprawie nie ma, bo akt oskarżenia wpłynął do sądu dopiero w lutym tego roku. W czasie kiedy oba sądy spierały się co do interpretacji, upłynął termin kiedy można było "Gralę" ponownie wsadzić za kratki. Pikanterii całe sprawie dodaje fakt, że dziś bezkarny chuligan pilnuje porządku na trybunach w czasie ligowych meczów.