Do łódzkiej prokuratury okręgowej wpłynęły wyniki sekcji zwłok 26-letniej kobiety, którą trzej mężczyźni przez kilka dni przetrzymywali i gwałcili w mieszkaniu jednego z nich. Po kilku dniach kobiecie udało się uciec; trafiła do szpitala, gdzie mimo kilku operacji zmarła. Na razie nie ma informacji co do przyczyny zgonu - poinformował w czwartek PAP prokurator Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która przejęła - od Prokuratury Rejonowej Łódź Widzew - śledztwo w tej sprawie. "Biegła, która przeprowadzała sekcję, nie jest w stanie wypowiedzieć się co do przyczyny zgonu. Na opinię dotyczącą przyczyny zgonu będziemy musieli poczekać do wykonania badań histopatologicznych" - powiedział. Zdaniem Pakuły, po przeprowadzeniu tych badań biegła będzie w stanie wydać opinię, która da odpowiedź na pytanie o związek przyczynowy pomiędzy obrażeniami kobiety a jej zgonem. Jak dodał, biegła zwróciła uwagę, że obrażenia ciała pokrzywdzonej stwierdzone w trakcie sekcji, kwalifikują się "jako zazwyczaj zagrażające życiu". Wyjaśnił, że chodzi o ciężkie uszkodzenie ciała. "Ta okoliczność jest już brana przez nas pod uwagę, w kontekście możliwości modyfikacji zarzutów przedstawionych podejrzanym" - powiedział. Do zdarzenia doszło 17 lipca. Tego dnia ofiara poznała sprawców w autobusie. Jeden z nich zaprosił ją do swojego mieszkania. Tam 26-latka była przetrzymywana i została zgwałcona. Po kilku dniach kobiecie udało się uciec i zawiadomić policję. Trafiła do szpitala, gdzie mimo kilku operacji, zmarła. W związku ze sprawą policja zatrzymała trzech mężczyzn - 33-latka i dwóch 36-latków. Usłyszeli zarzut zgwałcenia kobiety. Dwóch podejrzanych trafiło na trzy miesiące do aresztu. Wobec kolejnego 36-latka prokurator zastosował dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. W środę - po przejęciu śledztwa przez Prokuraturę Okręgową - mężczyzna został zatrzymany. Jak powiedział Pakuła, podejrzany zostanie jeszcze w czwartek przesłuchany. Po zakończeniu czynności procesowych prokuratura prawdopodobnie skieruje wniosek do sądu o areszt dla mężczyzny. Podejrzanym grozi do lat 15 więzienia. W czwartek do sprawy odniósł się prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Poinformował, że podjął decyzję o odwołaniu zastępcy szefa łódzkiej prokuratury rejonowej, który nadzorował postępowanie w sprawie oraz polecił wszcząć postępowanie dyscyplinarne wobec prokuratora - referenta tej sprawy. Sprawa trafiła do prokuratury wyższego szczebla - Prokuratury Okręgowej w Łodzi. "Nie można godzić się na traktowanie takich spraw po macoszemu. (...) Nie można godzić się na stosowanie taryfy ulgowej w stosunku do niektórych sprawców, którzy uczestniczyli w tym przestępstwie" - mówił. Prokurator generalny podjął te decyzje po ocenie prawidłowości postępowania w Łodzi, której dokonał zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak. "Efekt tego sprawdzenia pokazał ogrom lekceważenia tej sprawy przez organa ścigania, nie tylko prokuraturę, ale też policję i liczne błędy, które zostały w trakcie postępowania popełnione" - powiedział Ziobro.