Jako pierwszy w przestępczym procederze zorientował się Urząd Skarbowy w Zgierzu. Tamtejsza prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie. Kiedy okazało się, że sprawa zatacza coraz szerszy krąg, postępowanie wszczęła Prokuratura Apelacyjna, a do pracy przystąpili policjanci. Proceder wyglądał następująco: firmy utworzyły "łańcuch", a na jego początku stały firmy przyznające licencje. Jedną z nich była firma na Seszelach. Drudzy w kolejności byli producenci - dystrybutorzy, a później kolejni pośrednicy sprzedający sobie towar. - Aż dochodziło do eksporterów. Te firmy eksportowały i wystawiały faktury. Występowały o zwrot podatku VAT - powiedziała prokurator Jolanta Badziak. Co najważniejsze, jak mówi pani prokurator, kupcami licencji i producentami towaru były specjalnie utworzone przez przestępców szkoły policealne, dlatego że taka działalność jest objęta zerową stawką VAT. Tym sposobem wyprodukowana na warsztatach szkolnych podkoszulka z podobizną prezydenta Kabilli warta pięć złotych, po wyjeździe ze szkoły kosztowała dużo więcej. - Eksporterzy wysyłali je za granicę i takie faktury przedstawili urzędowi skarbowemu na 496 złotych - powiedział rzecznik łódzkiej policji Jarosław Berger. Dodał on, że polskie szkoły dla potrzeb przestępców produkowały także śpiewniki filipińskie, kasety wideo, a nawet "zestaw pielgrzyma" czyli dwie wielkie chusty. Prokuratura zatrzymanym postawiła zarzut działalności w zorganizowanej grupie przestępczej oraz wyłudzenia i oszustwa. Grozi im do 10 lat więzienia.