Pod koniec ubiegłego roku rodzice, którzy przyszli na ostry dyżur ze swoimi dziećmi, donieśli policji, że dwaj przyjmujący tam lekarze są nietrzeźwi. Badanie alkomatem jednego z nich potwierdziło, że był pijany: miał 2 promile alkoholu we krwi. Drugi nie wyraził zgody na badanie. Zaraz po ujawnieniu sprawy szpital zwolnił pierwszego z lekarzy, a drugiego - Waldemara Z. zawiesił w obowiązkach. Wreszcie kiedy kilka dni temu dyrekcja przygotowała wypowiedzenie z pracy dla lekarza, nie zgodziły się na to szpitalne związki zawodowe. - Nie wyraziliśmy zgody z uwagi na jego dotychczasowy, długoletni, nienaganny przebieg pracy zawodowej. Zarzutem było zaś niedopełnienie obowiązków służbowych. Nie było zarzutu, że był on pod wpływem alkoholu. Opinia została wyrażona na podstawie dokumentów, którymi dysponował związek - powiedziała przedstawicielka związków Joanna Kozłowska. Lekarz jest jeszcze zawieszony w swoich obowiązkach, ale według zapowiedzi dyrekcji, w najbliższym czasie ma wrócić do pracy w szpitalu. Zarówno dyrekcja, jak i związki czekają na efekty dochodzenia prowadzonego przez prokuraturę. Dyrektor szpitala zapowiedziała, że jeżeli postępowanie prokuratury wykaże, iż lekarz był pod wpływem alkoholu, grozi mu zwolnienie dyscyplinarne. Dochodzenie w sprawie narażenia zdrowia i życia pacjentów przez dwóch chirurgów szpitala im. Korczaka prowadzi łódzka prokuratura. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Lekarzom do tej pory nie przedstawiono jednak zarzutów. Postępowanie w tej sprawie prowadzi także rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Łodzi.