Anna i Włodzimierz Wdowiakowie, Mariusz Pilawski i Marcin Brzozowski. To oni "zaczęli robić w Łodzi prywatę" i powoli zdobywają uznanie widzów. - To nie jest łatwe. Czasem działami jak organizacja charytatywna, ale powoli wychodzimy na swoje - ocenia Anna Wdowiak, dyrektor artystyczny Teatru Piccolo. Od zera do dużej sceny W czerwcu swoją premierę miał Teatr Mały. Twórcą pierwszej prywatnej, komediowej sceny jest Mariusz Pilawski, łódzki aktor i reżyser. Artysta nie ukrywa, że zainspirowało go Krystyna Janda. Teatr swoje miejsce znalazł w budynku XIX-wiecznej wykańczalni w Manufakturze. Do tej pory zagrał prawie 100 przedstawień. Widownia dopisuje, a twórcy proponują nowe spektakle. W styczniu na deskach Małego wystąpi Jacek Kawalec z Teatru Kamienica Emiliana Kamińskiego, ze znakomitym monodramem "Ta cisza to ja", w którym aktor wciela się w postać kloszarda. Trwają też próby do przedstawienia "Emigranci" Sławomira Mrożka, w reżyserii Krzysztofa Rościszewskiego, który startuje już 30 stycznia. Będzie to siódma premiera "Małego", a na scenie stanie Mariusz Pilawski. Poza tym w styczniowym repertuarze "Trzy razy łóżko", ze specjalnym recitalem Jana Należytego i "Piosenki z pianką" tylko dla dorosłych. Cały dla małych Rok temu Anna i Włodzimierz Wdowiakowie, wysłużony bus z dekoracjami zamienili na dawną salę kina Oko. - Tak powstał teatr Piccolo. Pytano, gdzie można nas zobaczyć. Postanowiliśmy coś z tym zrobić i znaleźliśmy salę. Własnymi rękami wyniosłam pół tony gruzu z piwnicy. Pomagali przyjaciele, znajomi studenci i udało się. W miesiącu gramy ponad 10 przedstawień. Nasza scena różni się od dziecięcych teatrów, bo przedstawienia są interaktywne. Dzieciaki wchodzą na scenę i bawią się z aktorami - opowiada Anna Wdowiak, dyrektor artystyczny. Artyści inwestują własne pieniądze, wkładają w przedsięwzięcie pasję i talent. - Przy pełnej widowni udaje się zbilansować koszty, ale prawie wszystkie zarobki inwestujemy w teatr, chcemy by wnętrze miało klimat - dodaje Wdowiak. W ten weekend na deskach Piccolo "Poszukiwacze zaginionej gwiazdki" i "Bałwankowa kraina". Uszyjemy teatr Klimatyczna sala, do której wchodzi się przez obskurne podwórko, a potem wspina na drugie piętro pofabrycznego budynku. Najmłodszy prywatny teatr w Łodzi urządził się przy ul. Jaracza 40. Szwalnia to spełnienia marzeń Marcina Brzozowskiego i jego przyjaciół ze stowarzyszenia Targowa 62. Brzozowski jest aktorem i reżyserem, wielu pamięta go z głównej roli w filmie "Aleja Gówniarzy". - O własnej scenie myślałem od lat. Mam wielu przyjaciół, którzy próbowali, ale się im nie udało. Nie inspirowałem się Jandą, czy Kamińskim, bo oni mają tak duży dorobek medialny, że łatwej im odnieść sukces. Stawiam na energię miejsca, klimat Łodzi i ludzi, którzy chcą coś światu przekazać - tłumaczy Marcin Brzozowski. Scena Szwalni to połączenie warsztatu teatralnego i tradycji alternatywy. Na miejscu dawnego ringu bokserskiego stają dziś aktorzy i "szyją teatr na własną miarę". W styczniu można obejrzeć "Clapham Junction", autorski monodram, stworzony przez Brzozowskiego w Londynie, który podbił już kilka znaczących polskich festiwali. Radni o prywatnych teatrach Prywatne sceny wciąż borykają się z problemami finansowymi. Niewielu może liczyć na sponsorów, nie należą się im państwowe dotacje. W zeszłym roku radni z Komisji Kultury Rady Miejskiej w Łodzi zapowiedzieli utworzenie systemu granów, udzielanych specjalnie dla scen prywatnych. To pomogłoby przetrwać teatrom , tworzonym przez zapaleńców i miłośników. W tegorocznym budżecie miasta brakuje jednak zapisu o środkach na ten cel. - Obawiam się, że przy środkach przyznanych na kulturę w 2010 roku będzie bardzo ciężko. Staramy się o zorganizowanie konkursu, podobnego do tego dla produkcji filmowych, ale przeznaczonego wyłącznie dla łódzkich teatrów prywatnych - zapowiada Anna Nowak z PO, wiceprzewodnicząca Komisji Kultury Rady Miasta. Joanna Barczykowska