Na domiar złego kierowca zostawił auto i uciekł z miejsca tragedii. Prokuratura postawiła za to w stan oskarżenia 28-letniego mężczyznę. Tadeusz Sz. początkowo przyznał się do winy, przed sądem odwołał jednak swoje wcześniejsze zeznania. Sąd wznowił proces, uznając, że trzeba uzupełnić materiał dowodowy i w tym celu przesłuchać dodatkowo kilku świadków oraz jednego z biegłych. Takim obrotem sprawy byli oburzeni krewni ofiar wypadku. Na wyrok czekają jak na zbawienie: "Jak można tak trzymać w niepewności ludzi. Nerwy nam puszczają". Decyzją sądu była też zaskoczona prokurator Lidia Jóźwiak. Uważa jednak, że dowody przeciwko domniemanemu sprawcy wypadku zebrane przez prokuraturę są wystarczające. - To się zdarza niezwykle rzadko, ale w tym przypadku prokuratura nie dostrzegła żadnych okoliczności łagodzących - mówiła prokurator Jóźwiak. Jej zdaniem w tej sprawie mogą zapaść tylko dwa wyroki: albo uniewinniający albo skazujący na maksymalną karę 12 lat więzienia. Termin następnej rozprawy sąd wyznaczył na 14 grudnia. Beata Lubecka