Pirat drogowy uciekł z miejsca tragedii. Po kilku dniach policja zatrzymała domniemanego sprawcę wypadku. Okazał się nim młody mężczyzna, kilka miesięcy wcześniej zwolniony z więzienia, gdzie odsiadywał 8-letni wyrok za rozbój. Tadeusz Sz. od początku nie przyznawał się do winy. Twierdził, że to nie on tego feralnego dnia siedział za kierownicą fiata, i że ktoś wcześniej ukradł mu auto. Czy tak było w rzeczywistości?Na to pytanie nie umiała też odpowiedzieć bliska znajoma oskarżonego. Kobieta opóźniała pracę sądu, nie stawiając się kilkakrotnie na rozprawy, nawet kiedy wymierzono jej za to karę grzywny. To w jej mieszkaniu policja zatrzymała podejrzanego o spowodowanie wypadku. - On nie chciał o tym ze mną rozmawiać - mówiła dzisiaj przed sądem. - Powiedział mi, że samochód jest już prawie jego, miał go kupić od kolegi. Oświadczył, że to nie on spowodował wypadek, bo wcześniej ukradziono mu auto. Był bardzo spokojny, zachowywał się normalnie - opowiadała Izabela S. Kobieta zeznała również, że Tadeusz Sz., jej zdaniem, nie był najlepszym kierowcą. - Gwałtownie hamował i nie znał miasta. Następna rozprawa odbędzie się dopiero 30 października. Oskarżony jeszcze raz chce się zapoznać z aktami sprawy. Grozi mu do 12 lat więzienia. Beata Lubecka