- Od czasu postawienia znaku "elki" praktycznie wcale nie wjeżdżają na parkingi - mówią mieszkańcy. Instruktor nauki jazdy, z którym rozmawiała reporterka RMF FM, przestrzega zakazu. - Wiem, że wielu osobom przeszkadzamy. Na pewno utrudniamy ruch - nie ukrywa. Spółdzielnia postawiła znaki na swoim terenie i miała do tego prawo. A znaki kupiła w specjalistycznym sklepie. Tyle że diabeł - jak zwykle - tkwi w szczegółach. Chodzi o podpis pod znakiem. - Teraz zakaz wjazdu obowiązuje wszystkich kierowców, również mieszkańców pobliskich bloków, na których życzenie znaki stanęły. Nie może być takiej sytuacji, że zakazujemy wjeżdżać na osiedle konkretnej grupie - tłumaczy Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki. Za złe oznakowanie zarządca drogi, czyli spółdzielnia, nie będzie ukarany, bo na razie polskie przepisy tego nie przewidują. Koszt postawienia jednego znaku z dedykowaną tabliczką to 300 złotych.