Marsz poprzedziło nabożeństwo w kościele pw. Zesłania Ducha Świętego na pl. Wolności. Później jego uczestnicy przeszli w milczeniu Piotrkowską. Na czele marszu niesiono transparent "Wszyscy lecimy Tu-154, tylko nie wszyscy o tym jeszcze wiemy". - To hasło mówi o tym, w jakiej rzeczywistości się znajdujemy. Dopóki ta katastrofa nie zostanie wyjaśniona, cały czas lecimy tym samolotem - powiedział młody człowiek niosący transparent. Uczestnicy marszu nieśli także tabliczki ze zdjęciami wszystkich 96 ofiar katastrofy i transparenty m.in. "Dość medialnej nagonki na bezbronnych", "Nie będzie MAK pluł nam w twarz". Wiele osób niosło też narodowe flagi przepasane kirem. Marsz zakończył koncert; wystąpił zespół rockowy i czytano wiersze poświęcone parze prezydenckiej i katastrofie smoleńskiej. - Chcieliśmy oddać hołd wszystkim, którzy tak tragicznie zginęli, bo to był kwiat naszego narodu. Chcieliśmy też przekazać Polakom, a przede wszystkim młodym ludziom, by przejęli odpowiedzialność na naszą ojczyznę i mocno angażowali się w prace dla jej dobra - powiedziała współorganizatorka marszu Anna Kocimowska-Badek ze Stowarzyszenia Forum dla Ojczyzny. Na zakończenie złożono wiązankę kwiatów i zapalono znicz pod siedzibą łódzkiego PiS w pasażu Schillera dla uczczenia pamięci działacza tej partii Marka Rosiaka zastrzelonego w październiku ub. roku. Wieczorem w łódzkiej archikatedrze bp Adam Lepa odprawił mszę świętą w intencji wszystkich 96 ofiar katastrofy. Nabożeństwo rozpoczęło się od odczytania nazwisk ofiar katastrofy. Podczas homilii - przywołując tragiczne momenty w historii Polski, m.in. zbrodnię katyńską i katastrofę smoleńską - bp Lepa mówił, że Polska uczestniczy w tej wielkiej swojej tragicznej, narodowej Golgocie, która zastanawia, pogłębia żal i smutek, ale przede wszystkim zmusza do myślenia. - Gdybyśmy chcieli się zgłębić w to myślenie, to na pewno doznalibyśmy wielu przeżyć, które mówią o tym, że jakieś pożytki mogły się zdarzyć i zdarzyły się, że to męczeństwo polskiej delegacji nie poszło na marne, że wiele się zmieniło w mentalności ludzi i w tym zwyczajnym myśleniu na rzecz dobra wspólnego - mówił biskup. Przywołał reakcje - jak mówił - "na wczorajszą, wręcz prowokację ze strony rosyjskiej", jak określił zamianę tablicy upamiętniającej miejsce katastrofy przy lotnisku w Smoleńsku. - Zabrano tablicę, która upamiętniała właśnie ten nieszczęśliwy lot i tragedię, a jednocześnie przypominała o tamtej tragedii, nazywając rzecz po imieniu, mówiąc, że to było ludobójstwo - powiedział bp Lepa. - I reakcja Polaków, różnych, z różnych opcji, ale właśnie wspólny mianownik - to są Polacy, którzy mają świadomość, że uczestniczą właśnie też w tej Golgocie narodowej. Że to dla nich jest jakieś wspólne dobro, którego muszą bronić. W pewnych momentach nie wolno ustępować. Dlatego taka ostra reakcja. Na pewno to jest jakiś owoc, jakiś odblask z tamtej tragedii - dodał. Pamięć ofiar zarówno zbrodni katyńskiej popełnionej 71 lat temu jak i ubiegłorocznej katastrofy pod Smoleńskiem została uczczona w wielu miejscach w Łódzkiem. W Sieradzu poświęcono obelisk upamiętniający ofiary katastrofy; stanął on przed Kolegiatą Wszystkich Świętych. Wyryto na nim nazwiska wszystkich 96 ofiar tragedii; umieszczono także napisy: "Smoleńsk 10.04.2010" i "Pamiętamy" oraz szachownicę lotnictwa wojskowego. Pomysłodawczynią i fundatorem pomnika jest posłanka PiS Krystyna Grabicka. W Sanktuarium Matki Bożej w Głogowcu koło Kutna odsłonięto tablicę poświęconej ofiarom katastrofy smoleńskiej. Także w Ozorkowie po uroczystej mszy świętej przy Krzyżu Katyńskim na Nowym Cmentarzu została odsłonięta tablica upamiętniająca tragicznie zmarłych w katastrofie 10 kwietnia 2010 roku. W Radomsku w kościele pw. Najświętszej Marii Panny Królowej Polskiej wieczorem odsłonięto "Ścianę Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej i Tragedii Smoleńskiej", która powstała z inicjatywy proboszcza parafii ks. prałata Romana Szecówki.