Lider "Samoobrony" jest oskarżony o lżenie polskiego rządu i byłego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego. Lepper miał go nazwać bandytą z Pabianic, a gabinet Jerzego Buzka - określić mianem antypolskiego i reżimowego. Lepper tym razem nie pojawił się w sądzie, gdyż cierpi na chorobę wieńcową i do końca miesiąca jest na zwolnieniu, potwierdzonym przez lekarza sądowego. To już ósma na dwanaście wyznaczonych rozprawa, na którą z różnych przyczyn nie stawiał się albo szef "Samoobrony", albo jego obrońcy. Na pierwszej rozprawie Lepper się nie pojawił, bo wyjechał do Pragi. Na drugiej także nie, gdyż pojechał jeszcze dalej do Indii. Sąd stracił wtedy cierpliwość i rozesłał za Lepperem listy gończe i kazał go aresztować. Potem jednak odwołał swoją decyzję, bo okazało się, że podczas wyjazdu do Delhi szef "Samoobrony" wykonywał swoje związkowe obowiązki i nie miał zamiaru ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości. Tak przynajmniej wynikało z faksów wysłanych przez obrońców. Tym razem sąd nie wyciągnął żadnych konsekwencji, choć nieobecność Leppera na rozprawie może budzić pewne wątpliwości. Jego obrońcy powiadomili o chorobie klienta niemalże w ostatniej chwili, półtorej godziny przed rozpoczęciem rozprawy, a Lepper jest na zwolnieniu od 11 stycznia. O nieco niestosownym zachowaniu obrońców ma się jedynie dowiedzieć Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie. Następna rozprawa została wyznaczona na 14 lutego.