W środę po raz pierwszy odbyło się posiedzenie Rady Miasta Łodzi online. Każdy z radnych siedział w domu lub w biurze i każdy mógł się wypowiedzieć oraz głosować. Podczas popołudniowych obrad szef klubu radnych, opozycyjnego w Łodzi, PiS Radosław Marzec pytał o nieobecność na sesji prezydent Zdanowskiej. Podkreślił, że od początku kadencji posiedzenia samorządu, w których uczestniczyła prezydent "można policzyć na palcach jednej ręki." "Nie jestem chodzącą historią sesji rady miejskiej" Radni opozycji przekonywali, że skoro prawie zawsze Hanna Zdanowska tłumaczy absencję pilnymi obowiązkami, to forma zdalnej sesji umożliwia chociażby krótkie wypowiedzi prezydent właśnie z miejsc, gdzie wykonuje te obowiązki. Marcowi zwrócił uwagę przewodniczący RMŁ Marcin Gołaszewski (KO). Jego zdaniem punkt porządku dziennego sesji, który wtedy omawiano, czyli sprawozdanie prezydenta miasta z prac pomiędzy sesjami, nie dotyczył formalnie absencji Zdanowskiej. Kiedy radny PiS powtórzył pytanie, Gołaszewski poprosił o odpowiedź wiceprezydenta Łodzi Wojciecha Rosickiego, który odesłał Radosława Marca do protokołów sesji. "Niech sobie po prostu sprawdzi. Nie jestem chodzącą historią sesji rady miejskiej" - odparł Rosicki. Wtedy na internetowych łączach, przy pomocy których transmitowano sesję, zapanował chaos. Radni PiS wzywali Rosickiego, aby przeprosił za swoje zachowanie. Okazało się, że obrażony czuje się także wiceprezydent. "Wiceprezydent Rosicki nie chce odpowiedzieć na pytanie, dlaczego prezydent Zdanowska nie przychodzi na sesje, ponieważ lekceważy głos mieszkańców i radnych" - powiedział radny PiS. Obrady oglądało od 40 do 50 osób Radny Damian Raczkowski (KO) przekonywał, że łódzcy radni PiS stosują obstrukcję; ci z kolei odpowiadali, że prezydent Zdanowska boi się spotkania z opozycją i mieszkańcami, którzy dzięki transmisji mogą ten spór obserwować. Emocje próbowano ugasić informując, że podczas kłótni obrady oglądało od 40 do 50 osób. Podczas pierwszej zdalnej sesji Rady Miejskiej w Łodzi jej uczestnicy narzekali na jakość połączenia video, chociaż nie wszystkim to przeszkadzało. Maciej Rakowski z Lewicy pogratulował radnej PiS Marcie Grzeszczak... kota, który przez jakiś czas był widoczny na ekranach i przypatrywał się obradom.