Kobieta na każdego ucznia dostawała <a class="textLink" href="https://biznes.interia.pl/finanse/news-dofinansowanie-na-dentyste-niewielu-wie-a-mozna-dostac-500-z,nId,7399596" title="dofinansowanie" target="_blank">dofinansowanie</a>, z którego musiała się później rozliczać. Dzięki zastosowanemu nieuczciwemu mechanizmowi otrzymywała dużo wyższą kwotę dotacji, niż przysługiwała szkole - wynika z informacji podanych przez policję. "Placówka wykazywała jako słuchaczy osoby przebywające stale poza granicami kraju, osoby zmarłe i takie, które uczęszczały do niej we wcześniejszym okresie - gdy prowadziła ona działalność pod inną nazwą" - podano w opublikowanym komunikacie. Funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi poinformowali, że w sprawie zostało przesłuchanych około 500 osób - nauczyciele, pracownicy szkoły i słuchacze odpowiadali na pytania w roli świadków. Nawet 900 tysięcy złotych Mundurowi na podstawie zeznań i dokumentacji ustalili, że placówka mogła wyłudzić nienależne dotacje na łączną kwotę około 45 tys. złotych. Przekazali również, że postępowanie ma rozwojowy charakter i niewykluczone, że wymieniona kwota znacznie wzrośnie i może sięgnąć nawet do 900 tys. złotych. Dyrektor szkoły została zatrzymana w piątek, 21 października. Nie przyznała się do winy Kobieta usłyszała zarzuty poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wyłudzenia dotacji oraz oszustwa. Nie przyznała się do winy i odmówiła złożenia wyjaśnień. Za wymienione wyżej przestępstwa może jej grozić kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności.