Sąd odwoławczy zaostrzył jednocześnie - tak jak chciała prokuratura - do 35 lat okres, po którym skazany będzie mógł ubiegać się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie z więzienia. Zdaniem sądu należy społeczeństwo, a w szczególności rodzinę ofiary, przed zbyt wczesnym potencjalnym wyjściem z więzienia skazanego zabezpieczyć i ten okres odpowiednio wydłużyć - argumentował sędzia Bolesław Kraupe. W marcu tego roku Sąd Okręgowy w Sieradzu skazał Kuśnierza na dożywocie i zdecydował, że będzie mógł wyjść z więzienia najwcześniej po 25 latach. Zgodził się także na ujawnienie personaliów i wizerunku oskarżonego. Do zabójstwa dziewczyny doszło w sierpniu ubiegłego roku. Mężczyzna nad ranem wdarł się do mieszkania, w którym mieszkała Agata. Ranił matkę i 21-letnią siostrę dziewczyny. Agacie zadał kilka ciosów bagnetem, w tym dwa w głowę. Ostrze bagnetu utkwiło w głowie ofiary. Po zdarzeniu uciekł z mieszkania. 19-latkę w stanie krytycznym przewieziono do szpitala; lekarzom nie udało się jej uratować. Kuśnierz został zatrzymany tuż po tragedii na jednej z sieradzkich ulic. Według śledczych pochodzący z Lublina oskarżony poznał Agatę w stadninie koni rok przed zbrodnią. Tworzyli parę, ale po pewnym czasie się rozstali. Nastolatka nie była już zainteresowana tą znajomością. Wtedy mężczyzna zaczął się mścić. Od czerwca ubiegłego roku groził Agacie, że ją zgwałci i pozbawi życia. Śmiercią groził także rodzinie dziewczyny. Dwa dni przed tragedią na portalu "Nasza-klasa" mężczyzna stworzył fałszywy profil Agaty; umieścił na nim intymne zdjęcia nastolatki, które wulgarnie podpisał. Agata i jej rodzice złożyli na policji zawiadomienie o przestępstwie gróźb karalnych; następnego dnia doszło do tragedii. Prokuratura oskarżyła Kuśnierza o osiem przestępstw, w tym o zabójstwo dziewczyny i usiłowanie zabójstwa jej siostry oraz matki. Oskarżony przed sądem przyznał się do zabójstwa 19-latki i wdarcia do mieszkania; nie przyznał się do usiłowania zabójstwa bliskich Agaty. Konsekwentnie odmawiał składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Sąd pierwszej instancji skazując go na dożywocie, uzasadniał, że motywem zbrodni nie była wcale nieszczęśliwa miłość, a działanie z chęci zemsty. Od wyroku odwołała się prokuratura i obrona. Oskarżenia chciało, aby Kuśnierz mógł wyjść z więzienia nie wcześniej niż za 35 lat. Natomiast obrona wnosiła o zmianę kwalifikacji prawnej niektórych czynów. Chciała ponownego procesu lub złagodzenia kary do 25 lat więzienia. Sąd Apelacyjny utrzymując wyrok nie znalazł podstaw do uwzględnienia apelacji obrony. Uznał, że nie ma żadnych okoliczności łagodzących w tej sprawie, a oskarżony jest zdemoralizowany, zapiekły w swojej nienawiści i jest osobą bez skrupułów dążącą do zrealizowania planu zemsty. - To nie było działanie impulsywne, podjęte pod wpływem emocji. Oskarżony hodował w sobie tą zemstę przez kilka tygodni co najmniej - mówił sędzia Kraupe. Podkreślił, że oskarżony wielokrotnie groził ofierze i w końcu zrealizował swoje groźby. Sąd zgodził się natomiast z argumentacją prokuratury. Wziął pod uwagę zeznania wiarygodnego świadka, który słyszał jak oskarżony zapowiedział, iż po wyjściu z więzienia "jeszcze dzieła dokończy". Zdaniem sądu ta groźba może być całkiem realna i dlatego trzeba przed nim zabezpieczyć społeczeństwo i rodzinę ofiary. Obrońca nie wyklucza wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego. Rodzice zamordowanej dziewczyny, którzy byli oskarżycielami posiłkowymi, byli zadowoleni z wyroku. Ich zdaniem istniała realna obawa, że oskarżony po wyjściu z więzienia zrealizuje swoje groźby i bali się o swoją starszą córkę. - Nie zagości u nas spokój do końca życia, ale myślę, że ten wyrok pomoże i uspokoi troszkę naszą starszą córkę. Ona miała śmierć przed oczami i nie da się o tym zapomnieć - mówiła matka ofiary.