Krzysztof B., pracujący w banku jako kierowca, tłumaczył się przed sądem, że dokumenty odnalazł przypadkowo na śmietniku. Wyjaśnienia oskarżonego od początku, zdaniem sądu, wydawały się mało prawdopodobne. Jednak je przyjął, z braku innego wytłumaczenia. Krzysztof B. twierdzi, że sprawę chciał nagłośnić, by zwrócić uwagę opinii publicznej na panujący w bankach bałagan. Został skazany za złamanie tajemnicy bankowej. Groziło mu nawet do miliona złotych grzywny i do trzech lat więzienia. Wyrok jest jednak znacznie łagodniejszy, a sąd w uzasadnieniu przyznał, że zachowanie dyrekcji banku, która nie próbowała odzyskać utraconych dokumentów, też pozostawia wiele do życzenia. Wyrok nie jest prawomocny. Beata Lubecka