Rzecznik wojewody łódzkiego poinformował, że w szpitalu MSWiA sprawdzane jest, czy odmówiono w tej placówce pomocy medycznej pacjentom. Otrzymał bowiem skargę od komendanta głównego policji. Szpital miał odmówić pomocy poszkodowanym w akcji policjantom. Lekarze tak jak inni pracownicy służby zdrowia domagają się podwyżek. Szpital MSWiA jest jednak prawdopodobnie jedyną podległą resortowi spraw wewnętrznych placówką, która przystąpiła do protestu. Lekarze protestują, bo - jak mówią - nie chcą być dłużej pomijani przy podziale pieniędzy. Twierdzą, że spośród wszystkich placówek MSWiA u nich stawki płac są najniższe. Na razie nie chcą komentować decyzji ministra. Dyrektor szpitala podkreślił jednak, że nie ma fizycznej możliwości, by dać pracownikom podwyżki. Według niego, spełnienie żądań lekarzy mogłoby doprowadzić do likwidacji placówki. Sami lekarze nie obawiają się, że minister Dorn zlikwiduje placówkę. - Myślę, że gdyby minister Dorn znał szczegóły naszej sytuacji i pracy w naszym szpitalu, na pewno nie podjąłby takiej decyzji - mówią RMF medycy. Jak dodają, strajkują dalej, bo walczą o godność. Tymczasem ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) i Krajowy Komitet Strajkowy Lekarzy zwróciły się listownie do premiera, ministra zdrowia i ministra finansów o podjęcie bezpośrednich rozmów rządu z reprezentacją strajkujących lekarzy. Strajkujący lekarze domagają się natychmiastowych podwyżek pensji o 30 proc. i 100-proc. podwyżki płac w przyszłym roku.