W Łodzi swoje centralne obchody Święta Pracy oraz 15. rocznicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej zorganizowała Lewica Razem - koalicja zrzeszająca Partię Razem, Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza, Unię Pracy i organizacje społeczne reprezentujące m.in. lokatorów. "Jesteśmy dzisiaj w Łodzi, w miejscu, gdzie stanęła jedna z pierwszych barykad w 1905 r., kiedy robotnicy i bojowcy lewicowych organizacji wyszli, żeby zawalczyć o sprawiedliwość społeczną, o wyzwolenie pracy i o niepodległość. Przeciwko carskiemu uciskowi, o demokrację i o prawa zwykłych ludzi. To jest dzień, w którym trzeba powiedzieć, że Polska ma dług wobec tych ludzi" - mówił przed tablicą poświęconą wybuchowi rewolucji 1905 r. szef Partii Razem Adrian Zandberg. Podkreślił, że Polska dziś jest niepodległa, lecz - jak ocenił - ciągle nie jest krajem sprawiedliwości społecznej. "Ciągle nie jest krajem sprawiedliwym dla pracowników. Polska ciągle jest krajem, w którym panuje wyzysk, umowy śmieciowe, w którym pracownicy pracują długo i zarabiają mało, a ich prawa nie są respektowane" - tłumaczył. Pakt dla pracowników Zandberg zaproponował wszystkim siłom politycznym w kraju przyjęcie paktu dla pracowników. Zakłada on cztery postulaty: likwidację umów śmieciowych, europejską pensję minimalną, podwyżki w sferze budżetowej i zaostrzenie kar za łamanie prawa pracy. "To są cztery proste rozwiązania. Zwróciliśmy się dzisiaj do wszystkich sił politycznych w Polsce z prostym pytaniem: czy poprzecie te zdroworozsądkowe rozwiązania? One są proste, bynajmniej nie radykalne, bynajmniej nieidące szczególnie daleko, ale dziwnym trafem od 30 lat cała klasa polityczna w Polsce zainteresowana jest tylko i wyłącznie tym, żeby służyć przedsiębiorcom, wielkiemu biznesowi, w sprawie praw pracowniczych milczy" - oświadczył jeden z liderów Lewicy Razem i "jedynka" na jej warszawskiej liście wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Zandberg przekonywał, że Lewica Razem startuje w tych wyborach, żeby "głos pracowników był w końcu słyszalny w polskiej debacie publicznej, żeby płace poszły w górę, ludzie zaczęli pracować w normalnych, wyznaczonych kodeksem pracy godzinach oraz żeby pozbyć się patologii śmieciówek". Zapowiedział również walkę o zmianę w ustawie o sporach zbiorowych, która pozwoli, żeby pracownicy mogli organizować strajki solidarnościowe. "Potrzebujemy więcej międzybranżowej solidarności, żeby za nauczycielami mogły stanąć pielęgniarki, lekarze, pracownicy pomocy społecznej. To, że dzisiaj polskie państwo nie pozwala zorganizować strajku solidarnościowego, jest ograniczeniem praw pracowniczych. Jest powodem, że rządom bardzo łatwo łamie się strajki" - wyjaśnił Zandberg. Po zakończeniu części oficjalnej uczestnicy obchodów przemaszerowali do parku Staromiejskiego, gdzie odbył się piknik, podczas którego można było skorzystać z darmowych porad prawnych i wziąć udział w konkurencjach sportowych.