To wynik ich rozmów z przedstawicielami urzędu marszałkowskiego, organem założycielskim placówki. Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka szpitala Grażyna Kieszniewska, lekarze przyjęli warunki, które wcześniej proponowała im dyrekcja, tj. podwyżkę płacy o 40 proc. - do około 3,5 tys. zł brutto. Z lekarzami podpisywane są umowy o pracę na czas nieokreślony. Informację o powrocie lekarzy do pracy w sieradzkim szpitalu potwierdziła też Agnieszka Kosztowny z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, działającego w placówce. Powiedziała, że spośród 37 lekarzy, którzy odeszli, zdecydowana większość postanowiła wrócić. Rozmowy lekarzy z dyrekcją trwały kilka tygodni. Nie udało się jednak osiągnąć żadnego kompromisu. Lekarze domagali się dwóch średnich krajowych. Odejście z pracy niemal jednej czwartej lekarzy spowodowała trudną sytuację szpitala. Nie doszło jednak do ewakuacji pacjentów. Już wcześniej wstrzymane zostały przyjęcia planowe na oddziały, z których zamierzali odejść lekarze: ginekologiczno- położniczy, noworodkowy, oddział chorób wewnętrznych, diabetologii, nefrologii i oddział kardiologii. Pacjenci na tych oddziałach pozostawali do wyleczenia, a ci których stan zdrowia na to pozwolił, byli wypisywani do domu. W związku z odejściem lekarzy połączono - na zasadzie współpracy lekarzy - oddziały diabetologii i nefrologii oraz kardiologii i chorób wewnętrznych. Dyżury w szpitalu pełnili ordynatorzy bądź lekarze, którzy nie zwolnili się z pracy. Jak powiedziała Kieszniewska, teraz dzięki powrotowi do pracy osób, które wcześniej odeszły, szpital będzie mógł powrócić do "normalnego funkcjonowania". Na początku lutego władze szpitala rozpoczęły poszukiwania nowych lekarzy.