Dwunastoletni syn pani Grażyny* ma guza znamieniowego na oku. Czerwona plama uniemożliwia chłopcu normalne funkcjonowanie. W tej sytuacji konieczna jest operacja. Pani Grażyna pojechała z synem do szpitala tylko po to, żeby usłyszeć, że trwa strajk i nie ma możliwości przyjęcia chłopca do szpitala. - Jeszcze przed rozpoczęciem strajku byłam z synem u lekarza okulisty - mówi matka chłopca. - Powiedział, że oko należy zoperować i przepisał krople, którymi miałam zakrapiać dziecku oko przed operacją. W szpitalu jednak nas nie przyjęto. Usłyszałam tylko, że strajk potrwa jeszcze długo i że mogę zadzwonić w połowie lipca, ale nie jest to żadna gwarancja, iż syn zostanie przyjęty. Jestem zrozpaczona całą tą sytuacją. Syn narzeka na ból oka, a bierne czekanie na zakończenie strajku może przynieść poważne konsekwencje zdrowotne - dodaje kobieta. - Niestety w tym przypadku nie mogę iść prywatnie do lekarza, a nawet gdybym mogła, to mnie na to nie stać. Takich przypadków, jak syna pani Grażyny jest o wiele więcej. Zbulwersowani pacjenci nie kryją oburzenia. - Dla mnie to głupota, nie wiem, czy ten strajk pomoże w czymś lekarzom - słyszymy od kobiety, która miała wyznaczoną na wtorek wizytę u chirurga w celu kontroli złamanej nogi. - Jak to będziecie strajkować? To co ja mam zrobić? - pytała bezradna. - Moim zdanie zbyt wiele wymagają - dodaje mężczyzna w starszym wieku. - Nie tylko lekarze muszą się uczyć i chcieliby więcej zarabiać. A najgorsze jest to, że w szpitalu i przychodniach to lekarze strajkują, ale wizyty prywatne realizowane są normalnie. Nagły przypadek Lekarze w czasie strajku pracują tak jak na ostrym dyżurze. Przyjmowani są jedynie pacjenci wymagający natychmiastowej pomocy. A o tym, czy ktoś zostanie przyjęty, decydują już sami strajkujący. Jednak rzeczywistość od trzech tygodni nie przedstawia się różowo, pacjenci nie są przyjmowani w poradniach, odwoływane są terminy planowych zabiegów i przyjęć do szpitali. Pani Łucja* przyjechała z Opoczna szukać pomocy w Piotrkowie. Opiekuje się ona 30-letnia niepełnosprawną Marzeną*, która na początku maja złamała kość stawu biodrowego. W Opocznie, jeszcze przed protestem, zrobiono jej prześwietlenie i założono gips. Czas kontroli zbiegł się ze strajkiem i nie można było dostać się na wizytę do lekarza. Marzena cierpi i płacze po nocach. W stawie biodrowym zrobił się bowiem ropień. Nie udzielono jej jednak pomocy, gdyż sprawa nie zagraża życiu. A co z niesamowitym bólem, z którym kobieta nie może już wytrzymać? U pana Zbigniewa* w krótkim czasie nastąpił paraliż dolnych kończyn. Mężczyzna nie może normalnie chodzić i porusza się dosłownie na czworaka. Lekarz pierwszego kontaktu nie ustalił przyczyny paraliżu, dlatego wypisał skierowanie do poradni neurologicznej. Niestety, pan Zbigniew nie został przyjęty, pomimo tego, że na skierowaniu widniał napis "pilne". W tym przypadku konieczne było badanie tomograficzne. W szpitalu nie ma mowy, aby zostało wykonane, gdyż nie kwalifikuje się to w kategoriach zagrożenia życia. - Mam 1,5-rocznego synka - mówi pani Katarzyna*. - Kilka dni temu zachorował. Poszłam do pediatry, a tam wysłali mnie z kwitkiem do domu. Pani doktor stwierdziła, że nic mu nie jest. Wczoraj byłam w szpitalu. Pielęgniarka, na dzień dobry powiedziała, że co jej do tego, że nasz syn jest chory, a lekarz, który się zjawił, najpierw dał nam kazanie, a później zbadał małego, no i okazało się, że to zapalenie ucha środkowego. Nikt nie chciał nam pomóc. Nie rozumie tego, przecież to nie nasza wina, że lekarze nie są zadowoleni z pensji - nie kryje zdenerwowania pani Katarzyna. - A możemy my zwykli obywatele mamy oddać im swoją część? Ja rozumiem, że lekarz to zawód bardzo trudny i wymaga wielu poświęceń, ale co my możemy zrobić? Proponuję, aby lekarze zastanowili się nad tym, co robią i co chcą osiągnąć poprzez ten strajk. To nie jest w porządku wobec pacjentów, którzy cenili lekarzy, a teraz już im nie ufają, bo wiedzą, że liczą się dla nich pieniądze, a nie zdrowie. Idź na ostry dyżur Jedyną radą, albo sposobem na to, abyśmy zostali zbadani przez lekarza, jest udanie się do szpitala na dyżur. Jeżeli źle się poczujemy, nie zwracajmy uwagi na strajk. Jeżeli okaże się, że to poważna sprawa, lekarz musi udzielić nam pomocy medycznej. Przyjęci zostaniemy także z podejrzeniem krwotoku, wylewu, zawału serca, a także jeśli zgłosimy się z atakiem astmy. W większości szpitali oddziały psychiatryczne i onkologiczne będą otwarte, a pacjenci będą przyjmowani planowo. Będą prowadzone wszelkie zabiegi i porady medyczne. To, że lekarze strajkują, nie znaczy, że nie mogą nam pomóc. Gdy wymagamy leczenia, a nasi lekarze przyjmują jedynie na ostrym dyżurze, możemy zażądać podania adresu najbliższej placówki medycznej, która będzie mogła nam pomóc. Jeżeli trafimy na ostry dyżur, to nie możemy liczyć na to, że otrzymamy zwolnienie lekarskie L4. Lekarze wypiszą jedynie zaświadczenie o niezdolności do pracy w danym okresie, ale ono nie jest honorowane przez pracodawców. Szpitalni lekarze zapowiadają, że zwolnień honorowanych przez ZUS, potocznie zwanych L4, wypisywać nie będą. Czarna lista lekarzy Nie wszyscy jednak lekarze przyłączyli się do strajku. W naszym regionie pomoc znajdziemy chociażby w szpitalu w Brzezinach. Również w Łodzi nie wszystkie szpitale przyłączyły się do protestu. Można się jednak spodziewać, że tam gdzie nie ma strajku, tworzą się ogromne kolejki. Lekarze zapowiadali również, że nie będzie można liczyć na prywatne wizyty, bo strajkujący zapowiadają, że nie będą przyjmować także prywatnie. Niestety, albo na szczęście lekarze okazali się niekonsekwentni w swoich zapowiedziach i udzielają prywatnych porad bez większych problemów. Desperacja lekarzy jest ogromna do tego stopnia, że składają wypowiedzenia z pracy. Jak wyjaśnia Marek Konieczko, dyrektor Samodzielnego Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Piotrkowie, oficjalnie nie wpłynęło do niego jeszcze żadne wypowiedzenie. Lekarze zamierzają jednak rozszerzyć swój protest. Zapowiadają rozpoczęcie akcji polegającej na niewypisywaniu dokumentacji dla Narodowego Funduszu Zdrowia. OZZL, zamierza także stworzyć "czarną listę" przeszkadzających w strajku lekarzy. Czyli takich, którzy zastępują tych lekarzy, którzy zwalniają się z pracy. Ile potrwa strajk? Województwo łódzkie jako ostatnie przyłączyło się do ogólnopolskiego strajku lekarzy. Niemniej jednak strajk w naszym mieście trwa już trzy tygodnie. Dał się on we znaki szczególnie pacjentom, którzy nie dość, że chorzy, to jeszcze narażeni na odesłanie z kwitkiem. Pacjenci mają nadzieję, że strajk skończy się jak najszybciej. Ale niekoniecznie tak musi być, bo protest może przeciągnąć się o wiele dłużej. - Będziemy protestować do skutku - zapowiada Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Pacjenci będą przyjmowani dopiero po zakończeniu strajku. Niestety, nie wiadomo, kiedy on się skończy. Rozumiemy, że ludzie mogą być zdenerwowani. Ale nie mamy wyjścia. Nikt nie chce z nami rozmawiać - dodaje Krzysztof Bukiel. Przypomnijmy, że lekarze chcą podwyżki do 5 tys. zł brutto dla lekarzy bez specjalizacji i 7,5 tys. dla specjalistów. *** Do strajku lekarzy przyłączyły się także pielęgniarki. Służba zdrowia przestała być dostępna dla pacjentów. Ludzie muszą sami zmagać się ze swoimi chorobami. Ból, cierpienie i łzy - to im pozostaje do czasu, kiedy strajk się nie zakończy. A nic nie wskazuje na to, że nastąpi to niebawem. Lekarze wręcz przeciwnie postanowili zaostrzyć protest i od wczoraj niektórzy zaczęli przystępować do głodówek w swoich miejscach pracy. Czy wywalczą dla siebie podwyżki? Nie wiadomo. Jedno jest pewne, ta sytuacja nie wyjdzie pacjentom na zdrowie. Czyżby lekarze w pogoni za pieniędzmi zapomnieli o przysiędze Hipokratesa, którą od starożytności składali lekarze? "(...) Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i rozeznania ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy. (...) Jeżeli dochowam tej przysięgi, i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu tej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; jeżeli ją przekroczę i złamię, niech mnie los przeciwny dotknie". Obecnie w Polsce lekarze składają "Przyrzeczenie Lekarskie", które stanowi część Kodeksu Etyki Lekarskiej i w którym pojawiają się słowa: "(...) przyrzekam: obowiązki te sumiennie spełniać; służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu; według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic". Anita Wojtala * Imiona bohaterów zostały zmienione.