- Gdyby nie zapasy, nie osiągnąłbym tego, co mam. To one wyciągnęły mnie z rogatki, ukształtowały charakter, pokazały, że można żyć inaczej - to nie jest wcale jednostkowa wypowiedź. Tak może powiedzieć wiele osób związanych z piotrkowskimi zapasami. Jest to bowiem dyscyplina sportu, która skupia wokół siebie ludzi z różnych środowisk. Czasami tych bardzo trudnych. Początek tej dyscypliny w Piotrkowie to lata pięćdziesiąte minionego stulecia. To właśnie wtedy legendarny dziś trener Eugeniusz Kieruszyn założył sekcję zapaśniczą stylu klasycznego w GKS Piotrcovia. Sekcję, która przez wiele lat przyniosła Piotrkowowi wiele sukcesów i chwały. W połowie lat dziewięćdziesiątych przyszłość zapasów stanęła jednak pod dużym znakiem zapytania. GKS Piotrcovia, ze względu na sytuację finansową, przestał istnieć i gdyby nie charyzma i upór kilku osób to wielce prawdopodobne jest, że dziś po zapasach zostałoby tylko wspomnienie dawnych sukcesów. Kontynuatorem GKS Piotrcovia został Atletyczny Klub Sportowy, który powstał w 1999 roku. Pierwszym prezesem AKS-u został ówczesny wiceprezydent Piotrkowa Grzegorz Kozłowski. - Pamiętam tamte czasy doskonale. Było bardzo ciężko. Musieliśmy uzdrowić finanse dawnego GKS Piotrcovia. Udało się i teraz po latach mam dużą satysfakcję z wyników naszych zapaśników. Muszę tu nadmienić, że gdyby nie tytaniczna wręcz praca Pawła Grzybickiego i Piotrka Stępnia, to z utworzenia klubu pewnie nic by nie wyszło - przyznaje Kozłowski, który prezesem AKS-u był w latach 1999 - 2001. Jego następcą został Paweł Ciotucha, a w skład nowego zarządu wszedł m.in.: młody piotrkowski przedsiębiorca Jarosław Ronc, współwłaściciel jednej z firm zajmujących się ochroną mienia. - Ja okres swojej działalności w klubie wspominam bardzo dobrze - mówi Ronc. - Mogłem przez tych kilka lat przyjrzeć się sportowi z tej drugiej strony, o której do tamtego momentu miałem niewiele pojęcia. Sukcesy, szczególnie grup młodzieżowych, to wynik ciężkiej pracy trenerów: Zdziśka Kolanka, Henryka Grabowieckiego czy Karola Sali, którzy pracują ze specyficzną młodzieżą i bardzo szybko nawiązują z nią kontakt. To wielka sprawa - dodaje Ronc, który nadal ma związek z piotrkowskimi zapasami. - Do dziś moja firma współpracuje z klubem i do dziś zarząd klubu zaprasza mnie na różne uroczystości klubowe. Mimo że nie jestem już w zarządzie, nadal czuję się członkiem tej wspaniałej rodziny zapaśniczej. Już drugą kadencję prezesem klubu jest były zapaśnik Grzegorz Bielecki, który - jak sam przyznaje - miał do spłacenia pewien dług. - Nie osiągnąłem w swojej karierze sportowej tego, co zamierzałem. Moją przygodę z zapasami zakończył stan wojenny. Kiedy śp. Wojciech Kulbat zaproponował mi współpracę z Atletycznym Klubem Sportowym, nie wahałem się ani chwili. Uznałem, że mam do spłacenia pewien dług. Dług wdzięczności. Z zapaśniczej maty wyniosłem bowiem cechy, które pozwoliły mi znaleźć się w dorosłym życiu - przyznaje Bielecki. Atletyczny Klub Sportowy szybko nawiązał do sukcesów dawnego GKS Piotrcovia. Pięć tytułów mistrza Polski wywalczył Michał Jaworski, który pobił tym samym dawny piotrkowski rekord Pawła Grzybickiego. Jaworski może jednak uważać się za wielkiego pechowca. Ze względu na kontuzję nie pojechał na Igrzyska Olimpijskie do Aten. Wiele wskazuje na to, że była to jedyna szansa olimpijskiego startu dla utytułowanego zapaśnika. Znakomita praca z młodzieżą dała niezliczoną liczbę medali w mistrzostwach Polski młodzieżowców, juniorów i kadetów. AKS bezapelacyjnie zwyciężył w ogólnopolskiej klasyfikacji klubowej za 2008 rok w stylu klasycznym. 2009 rok przyniósł także wspaniały sukces w mistrzostwach Polski seniorów. Atletyczny Klub Sportowy okazał się zdecydowanie najlepszy w klasyfikacji drużynowej, a nasi zapaśnicy przywieźli do Piotrkowa aż siedem medali (złoty, trzy srebrne i trzy brązowe). Po ten najcenniejszy sięgnął w kategorii do 96 kilogramów Andrzej Deberny. - Ponad dwadzieścia lat czekaliśmy na taki sukces w mistrzostwach Polski - powiedział dyrektor Atletycznego Klubu Sportowego Piotr Stępień. - Jeszcze jako Piotrcovia zdobyliśmy w 1987 roku we Wrocławiu sześć medali, ale wtedy aż trzech piotrkowskich zapaśników stanęło na najwyższym stopniu podium. Trzeba jednak zauważyć, że w tamtych latach rywalizowaliśmy aż w dziesięciu kategoriach wagowych. Teraz kategorii jest siedem - dodał Stępień. Działacze i trenerzy nie ukrywają, że marzą o tym, aby w Londynie, podczas kolejnych igrzysk olimpijskich, Piotrków znów był reprezentowany przez zapaśnika. - Nie chcę zapeszać, bo w sporcie nigdy nie można być niczego pewnym, ale Radek Grzybicki ma ogromną szansę startu w Londynie - mówi Grzegorz Bielecki. - Jako członek zarządu Polskiego Związku Zapaśniczego uczestniczę w spotkaniach kadry szkoleniowej i mogę zdradzić, że nasz młody zapaśnik jest poważnie brany pod uwagę jako ten, który ma wystartować za trzy lata w igrzyskach. Musi jednak nadal ciężko pracować, bo bez żmudnych treningów w zapasach nie da się osiągnąć sukcesów - dodaje prezes. Michał Ostafijczuk