W Łowiczu jednak grają, jakby się nic nie stało. Kierownictwo klubu nie widzi w tym nic złego. Przemysław C. i Maciej P. grają teraz w łowickiej drużynie, ale zarzuty ustawiania meczów z czasów, gdy grali w barwach Kolporter Korona Kielce. Akt oskarżenia jest gotowy, ale jeszcze nie wiadomo który sąd się nim zajmie. Prawdopodobnie będzie to Sąd Rejonowy w Kielcach. Decyzja ma zapaść wkrótce. Prokuratura Krajowa we Wrocławiu oskarżyła w tej sprawie 19 piłkarzy, 12 sędziów, 6 obserwatorów PZPN i 6 trenerów i działaczy. Na długiej liście oskarżonych jest m.in. Przemysław C. wtedy będący piłkarzem Korony Kielce, potem m.in. KSZO Ostrowiec, a teraz Pelikana Łowicz oraz Maciej P. - piłkarz m.in. Korony Kielce, Lecha Poznań, Górnika Łęczna, a teraz łowickiego Pelikana. 28 osób przyznało się do zarzutów i mogą zostać skazane bez procesu - po zaakceptowaniu przez nich kary i "przyklepaniu" jej przez sąd. Wyrok wydany może więc zostać na posiedzeniu, a nie rozprawie. Posiedzenie sądu odbywa się bez otwierania tzw. przewodu sądowego, a więc bez żmudnego i zwykle czasochłonnego przesłuchiwania świadków i udowadniania winy oskarżonym itd. Takie rozwiązanie jest możliwe tylko wtedy, jeżeli wina oskarżonych nie budzi żadnych wątpliwości i oni sami przyznają się do winy. Grający w Pelikanie Przemysław C. należy do grupy osób, którzy przyznają się do winy i dobrowolnie chcą poddać się karze. Oznacza to, że u wrocławskich prokuratorów jego wina nie budziła wątpliwości, są dowody na popełnienie czynu karalnego i on sam przyznał się do niego. Wrocławska prokuratura zaproponowała dla niego karę półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 5 tys. zł grzywny. Na to jednak musi się jeszcze zgodzić sąd. Drugi z łowickich zawodników - Maciej P. - nie przyznał się do winy i nie zamierza dobrowolnie poddawać się karze. Akt oskarżenia, który został skierowany do Sądu Rejonowego Wrocław - Śródmieście, a potem przekazany do sądu w Kielcach, dotyczy sezonu piłkarskiego 2003/2004, kiedy Korona Kielce drugi rok z rzędu walczyła o awans do drugiej ligi. To wtedy miało dojść do ustawienia większości rozgrywanych przez Koronę meczów. Według prokuratorów to piłkarze i działacze mieli spotkać się i zdecydować, że za pieniędzmi m.in. ze swoich premii będą przekupywać sędziów i obserwatorów PZPN. W zbiórkach mieli uczestniczyć również Przemysław C. oraz Maciej P. Pieniądze na łapówki mieli dawać zawodnicy, którzy znajdowali się w kadrze meczowej. Według aktu oskarżenia "ustawione" miały być łącznie aż 23 mecze. Korona Kielce za korupcję została zdegradowana z ekstraklasy do pierwszej ligi. Z aktu oskarżenia wynika, że "ustawianie" meczów było skrupulatnie realizowane. Pieniądze zbierał wśród zawodników skarbnik drużyny. Sporządzał nawet na własny użytek listy wpłat. Pieniądze potem trafiały do kierownika drużyny, a ten proponował łapówki sędziom i obserwatorom PZPN. Były to kwoty od kilkuset złotych do 5 tys. zł. Korona "kupowała" nie tylko własne mecze, ale również korumpowani byli sędziowie prowadzący meczy rywali zespołu. Gdy stawki za "drukowane" mecze wzrosły, trener zaproponował zawodnikom, żeby na łapówki przeznaczać połowę premii zespołu. Za wygraną na własnym stadionie zawodnicy dostawali 12 tys. zł premii do podziału, a za wygraną na wyjeździe 16 tys. zł. Połowa była rezerwowana na łapówki i miała być oddana piłkarzom po awansie. Piłkarze zgodzili się. Przed meczami informacja o wysokości przekazanej łapówki trafiała do piłkarzy za pośrednictwem kapitana drużyny. I co? I nic Tak było. Że to nie ma nic wspólnego ze sportem, nie trzeba przekonywać. Czy więc ludzie w to zamieszani powinni nadal brać udział w rozgrywkach, rzekomo sportowych, w których teraz uczestniczy Pelikan? Reprezentować nasze miasto? Gdy korupcyjnie uwikłany okazał się być Piotr Reiss, ikona poznańskiego Lecha, klub odsunął go jednak od gry. Podobnie postąpił niedawno z innym zawodnikiem Śląsk Wrocław. W Łowiczu jest inaczej. Łowicz dopisuje się do niechlubnej listy klubów, którym nie przeszkadza korupcyjna przeszłość zawodników, nie mówiąc już w ogóle o korupcyjnych podejrzeniach wobec nich. Tę listę opublikowała kilka dni temu w swym dodatku sportowym Gazeta Wyborcza. O Pelikanie bywało w ostatnich latach głośno w mediach, ale raczej w pozytywnym kontekście. Czy kierownictwu klubu zależy, by to się zmieniło? Prezes Jolanta Papuga potwierdza, że sprawa jest jej znana. - W styczniu dowiedziałam się o tym z internetu - mówi. - Zarząd klubu natychmiast rozważał to, co mamy. Osobiście dzwoniła też do PZPN i tam rozmawiała z osobą, która wyznaczona jest do prowadzenia spraw tego typu. Nie otrzymała jednoznacznej odpowiedzi, co klub powinien zrobić. Z wielu źródeł Jolanta Papuga jednak wie, że w innych klubach, także w ekstraklasie, grają piłkarze nawet z wyrokami. Zarząd Pelikana zdecydował wtedy, że do czasu wyjaśnienia sprawy - co rozumieć należy - ogłoszenia wyroku - obaj piłkarze grać będą w klubie normalnie. W czasie trwania ich kontraktu z łowickim klubem, nikt tutaj nie miał do nich żadnych zastrzeżeń. Podobnie jak inni, mówi o nich: "to sympatyczni ludzie".