Według Ryszarda W. jedynym sposobem na wyegzekwowanie pieniędzy za wodę jest jej zakręcenie. Ta sytuacja nie zmienia się już od lat. - Od dziesięciu lat jest różnica między wskazaniami wodomierza głównego, a sumą wodomierzy lokalowych. Te różnice to były ilości rzędu tysiąca metrów sześciennych wody. Nie będę płacił za tych, którzy kradną, zwyczajnie nie stać mnie na to i nie chcę, bo w imię czego mam to robić?- mówi właściciel kamienicy Ryszard W. Podczas remontu jednego z mieszkań w kamienicy hydraulik odkrył w ścianie oddzielne wyjście wody. Rury biegły wzdłuż tych "legalnych" . Natychmiast powiadomił o tym właściciela kamienicy. - Pani rzecznik z Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej zrobiła sobie nawet zdjęcia tego nielegalnego obejścia wody. Przekonała się, jak lokatorzy kradną. Poza tym do wodomierzy przypinają takie magnesy, które zatrzymują licznik, wtedy się nie kręci. Nie mówię, że wszyscy lokatorzy z mojej kamienicy są nieuczciwi i tych, którzy muszą cierpieć za złodziei, bardzo przepraszam. Kradzież wody zgłosiłem do prokuratury, ale nic z tego nie wyniknęło - mówi właściciel kamienicy. Mieszkańcy atakują właściciela, że - budując dom za kamienicą -on sam kradł wodę. Właściciela śmieszy to oskarżenie. - To ja sam sobie miałem kraść wodę? Na budowie korzystałem z wody, którą przywoziłem w beczkach. Możemy pójść w to miejsce i pokażę beczki - mówi pan Ryszard. Jednak okazuje się, że MZGK nie może zbyt wiele zdziałać w tej sprawie, gdyż domniemani złodzieje wody nie okradają spółki. - Ta kradzież jest na instalacji wewnętrznej. Jeśli już ktoś jest okradany, to właściciel kamienicy, bo w tej sytuacji to on musi płacić za różnice - mówi Lech Jaworski, kierownik działu sprzedaży i zaopatrzenia MZGK. W związku z tym, że to właściciel lokalu określa metodę rozliczenia z lokatorami za pobór wody i to on za to odpowiada, pan Ryszard wybrał metodę drastyczną. Postanowił nie płacić różnic między wskazaniami wodomierza głównego a wodomierzami od poszczególnych lokatorów i nie raz rozwiązywał umowę główną z MZGK. Tym sposobem spółka nie dostarczała mieszkańcom wody. Co jakiś czas na kilka dni lokatorzy musieli radzić sobie bez niej. - Co jakiś czas właściciel kamienicy przy Wiejskiej 9 rozwiązuje z nami umowę główną i potem podpisuje ją ponownie. Nie wiem, co ma na celu. Opinie są różne. Jedni twierdzą, że w ten sposób chce się pozbyć lokatorów, że nie chce za nich płacić różnicy, twierdzi, że go okradają, chociaż mieszkańcy są innego zdania - mówi Lech Jaworski.