Dlaczego zastępcza matka przyjmowała dzieci, które były później skandalicznie traktowane? Krzysia, która spędziła w tej rodzinie dwa lata, mówi reporterce radia RMF FM wprost - chodziło tylko o pieniądze. Powiedziała nam, że nas wzięła dla pieniędzy: wyremontowała sobie piętro, kupiła nowe meble - relacjonuje dorosła dziś dziewczyna. Krzysia razem z trójką młodszego rodzeństwa trafiła do wyrodnej rodziny zastępczej w 2007 roku. Spędziła tam dwa lata. Z jej relacji wyłania się wstrząsający obraz codziennego życia z rodziną A. Dzieci tak się bały, że nawet chore chodziły do szkoły. Z tego, co ja wiem, pani pedagog wiedziała o tym, też interweniowała, ale to nic nie pomogło - mówi. Dodaje, że dzieci chodziły głodne i ograniczano im też możliwość picia wody. Byliśmy tak znerwicowani, że gdy któregoś dnia moja babcia wyjęła słoik dżemu truskawkowego, to młodsza siostra - miała chyba 5 lat - dopadła do niego i zjadła pół słoika na raz - opowiada. - Jak przyszliśmy do tej rodziny zastępczej to na początku, przez pierwsze pół roku, było fajnie - wspomina Krzysia. - Pewnego dnia moja siostra przyniosła ze szkoły jedynkę. Podrobiła podpis opiekunki i dostała za to tak po twarzy, że na drugi dzień poszła do szkoły sina - opowiada. Dodaje, że podczas jej pobytu w rodzinie zastępczej "dotykania nie było", ale zdarzało się, że opiekun wchodził do łazienki, gdy dziewczyna się myła. - Była wyznaczona godzina do mycia. On wchodził, popatrzył sobie chwilę - ja zaczynałam zawsze krzyczeć i wtedy on wychodził speszony - wspomina. Agnieszka Wyderka