Protestujący wysłali w środę pismo z informacją o aktualnej sytuacji w szpitalu do premiera Donalda Tuska. Zdaniem strajkujących, dyrekcja szpitala przekazała wojewodzie łódzkiemu nieprawdziwe informacje dotyczące sytuacji zakładu i planowanych zmian własnościowych, które strajkujący nazwali "dziką prywatyzacją". W poniedziałek dyrektor szpitala Jacek Kupis podjął decyzję o ewakuacji oddziału internistycznego. Pacjenci trafili do szpitali w Zgierzu, Łowiczu i Brzezinach. We wtorek Narodowy Fundusz Zdrowia wypowiedział umowę o świadczenie usług medycznych z oddziałem internistycznym szpitala w Głownie. - Pozostałe oddziały pracują normalnie, jednak nie jestem w tej chwili w stanie powiedzieć, co będzie dalej ze szpitalem i strajkującymi pracownikami - wyjaśnił Kupis. W piśmie do premiera strajkujący nazywają tą ewakuację niepotrzebną, zaznaczając, że pacjenci w razie potrzeby mieliby zapewnioną opiekę. W lipcu 2008 r. w szpitalu w Głownie rozpoczął się spór zbiorowy. Personel medyczny domagał się podwyżek, jednak nie doszło do porozumienia z dyrekcją szpitala. Po podpisaniu protokołu rozbieżności doszło do rokowań z udziałem burmistrza Głowna. Uzgodniono, że protestujący otrzymają podwyżki w wysokości 500 zł brutto. Dyrektor nie chciał ich jednak przyznać na stałe, tylko do końca roku, w formie aneksów do umów o pracę. Jego zdaniem podwyżki nie mogły być przyznane na stałe, gdyż od nowego roku szpital ma być przejęty przez nowy podmiot, któremu nie można narzucać wysokości zarobków personelu. Strajkujący oczekują, że wynegocjowana podwyżka zostanie im przyznana na stałe, a nie czasowo. W poniedziałek personel medyczny szpitala rozpoczął strajk, który trwa codziennie od godz. 8 do 14. W pierwszym dniu strajku dyrektor szpitala Jacek Kupis podjął decyzję o ewakuacji oddziału internistycznego. Pacjenci trafili do szpitali w Zgierzu, Łowiczu i Brzezinach. We wtorek Narodowy Fundusz Zdrowia wypowiedział umowę o świadczenie usług medycznych z oddziałem internistycznym szpitala.