Kobieta nadal przebywa w szpitalu, leży na oddziale kardiologii. Nie czuje się najlepiej, ale jej życiu nic nie zagraża. - Prokuratura jeszcze nie zdecydowała, czy zostanie wszczęte śledztwo w sprawie narażenia kobiety na utratę zdrowia lub życia. Policja sprawdza, w jakich okolicznościach doszło do porażenia prądem - tłumaczy Jarosław Gwis. - Postępowanie prowadzone pod nadzorem prokuratora pozwoli na wykazanie, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy też sprawa czyjegoś zaniedbania - dodaje. Reporterka radia RMF FM próbowała dowiedzieć się od Polskiej Grupy Energetycznej m.in., w jakim stanie jest latarnia, czy nie zagraża na przykład dzieciom, dlaczego poraziła prądem i jak zabezpieczone są inne latarnie w Łodzi. Niestety, firma do tej pory firma nie udzieliła odpowiedzi na żadne pytanie.