Wiadomo, że kluby powstają i upadają, ale obecny trend jest bardzo niepokojący. Lista lokali, które zostały zamknięte od początku roku, rozdziera serce każdego lokalnego miłośnika koncertów: Stereo Krogs - od lat najprężniejsza scena koncertowa Tawerna Gniazdo Piratów - najlepsze w Łodzi miejsce dla miłośników szant i folku Luka - wiele świetnych imprez i koncertów niezależnych Troja - ostatnio lokal didżejsko-klubowy, ale także dość znany Music Garden - podobnie jak poprzednia Dekompresja nie poradził sobie przy Krzemienieckiej Dwie Dłonie - popularny integracyjny klub i pizzeria Co gorsza niepewny jest los kilku innych ważnych dla łódzkiej kultury miejsc - m.in. Dekompresji, Demode i Cytryny. Jest kryzys Znikanie klubów będzie miało katastrofalny wpływ na rozwój łódzkiej sceny niezależnej. Niestety nie widać alternatywy, bo nowo otwierające się miejsca to głównie dyskoteki i popowe imprezownie. - Młode zespoły nie będą miały gdzie grać, prezentować się publiczności i często dostawać pierwszej szansy na wystąpienie przed nią. Dla wielu dobrych, młodych kapel zamykanie tego typu miejsc jest skazaniem ich na granie tylko w garażach i wynajętych salach - mówi Maciej Kopacki, były właściciel klubów Stereo Krogs i Demode, a obecnie - Aquarium. "Rzeźnia" bez zaplecza Maciej Werk na problem braku w Łodzi dobrych klubów patrzy z dwóch stron. Po pierwsze, jest wokalistą i liderem zespołu Hedone, a po drugie, wydaje płyty zespołów, które mogłyby koncertować w Łodzi. - Nie wytłumaczy się wszystkiego tym, że kluby są zamykane, bo ludzie nie mają pieniędzy na bilety. Sam nie wiem jak doszło do tego, że obecnie jedynym sensownym miejscem do grania koncertów stała się Łódź Kaliska. Fatalnie na przenosinach wyszła Dekompresja. Tym klubom, które się jeszcze ostały, brakuje na dodatek odpowiedniego zaplecza, jak na przykład Jazzdze - mówi Maciej Werk. Według niego, kompletnemu upadkowi klubowej Łodzi mogłaby zapobiec jakaś forma pomocy władz miasta, które, jego zdaniem, powinny opracować program wspierania działań kulturalnych. Dodaje jednak, że nie chodzi tu wcale o wyciąganie przez prywatnych właścicieli klubów ręki po publiczne pieniądze, ale o zapewnienie im normalnych warunków pracy, oraz możliwość zabawy ich klientom. Kto następny? Tymczasem można zastanawiać się, który klub jako następny zakończy żywot. Na mieście krążą plotki, że policzone są dni Dekompresji oraz Blu. W miejscu tego drugiego za dwa miesiące miałby powstać nowy klub, ale mało kto w to wierzy. "Złe języki" wróżą też problemy chyba najprężniej obecnie działającemu klubowi koncertowemu, czyli Lizard King, w którym wymieniona została kadra m.in. menedżerska. Jeżeli dodamy do tego pojawiające się informacje, że przed kinem Cytryna pozostało kilka miesięcy działalności, to dla klubowo-koncertowej Łodzi nadchodzą bardzo złe dni. Wygląda na to, że wrzesień może być dla łodzian bolesny, bo okaże się, że po wakacjach nie otworzyło się kilka kolejnych ważnych miejsc. W tej sytuacji gorzko-humorystyczne jest to, że na wielu portalach muzycznych i w wielu łódzkich pismach znajdziemy informacje (nawet z programem koncertów!) o klubach, które albo już nie istnieją, albo działają pod innym adresem. Nawet dziennikarze nie nadążają za smutną rzeczywistością. Piotr Janus Krzysztof Karbowiak