- W piwnicy mam około 1,5 metra wody - mówi jeden z mieszkańców Dubidz. Jego dom jest zanurzony w wodzie do linii okien garażowych, a strumienie płyną przez ogrodzenie. - Sądzę, że raczej niczego nie uda się uratować z piwnicy. Dobrze, że jeszcze stoi piec do centralnego ogrzewania - tyle widziałem, bo teraz do środka nie da się wejść - dodaje. Kolejny mieszkaniec wsi wyjaśnia, że jego dom też jest zalany, mimo że jest wyżej położony. - Mieszkam trochę dalej, na górce, a już wylałem jakieś 200 wiader wody - opowiada. Obawy mieszkańców ciągle rosną. Tak, jak rośnie poziom wody. - Czekamy, co będzie - mówią mieszkańcy. Dramatyzmu sytuacji w Dubidzach dodaje fakt, że w jednym z zalanych domów jest rodzina, która zgodnie z miejscową tradycją czuwa przy zmarłej kobiecie. Pogrzeb ma odbyć się jutro, ale dziś karawan nie jest w stanie podjechać pod dom. Wójt: Takiej wody nie było tu od 400 czy 500 lat Władze gminy Nowa Brzeźnica szacują, że zalane lub podtopione są trzy czwarte obszaru gminy. Wójt Jacek Jarząbek z nadzieją patrzy w niebo. - Gdyby dalej nie padało, będziemy w stanie opanować tę rwącą rzekę, która nie pokazała się tutaj bodajże od 400 czy 500 lat. Ostatnią powódź mieliśmy na tym terenie, gdy przez kraj przechodziła woda stulecia. Gdy woda zejdzie, to od jutra zaczniemy szacowanie strat i poszkodowanych mieszkańców będzie odwiedzać gminna komisja klęskowa - zapowiada. W Dubidzach przez kilka godzin nieprzejezdna była droga wojewódzka 483, bo woda szerokim, rwącym strumieniem przelewała się przez jezdnię.