Klimczak w lokalu socjalnym przy ul. Zgierskiej 39 mieszkał od 1995 r. W kwietniu 2008 r. administracja "Bałuty Stare I" przekazała budynek prywatnej właścicielce, a ta podniosła czynsze dotychczasowym lokatorom. Zamiast 52 zł pan Adam musiał płacić 157 zł. - Lokal nadawał się na sklep. Przylega zresztą do sklepu chemicznego. Właścicielka nie chciała podpisać ze mną umowy najmu, nie było też mowy o lokalu zastępczym - opowiada Klimczak. - Kiedy 31 lipca 2009 r. byłem u mamy w szpitalu, zmieniono mi zamki i wywieszono kopię sądowego nakazu eksmisji. Zamieszkał w samochodzie Nakaz wydano zaocznie, bo pan Adam nie stawił się na rozprawie. Awiza ze skrzynki listowej kradli chuligani, którzy obawiali się, że dotyczą one wezwań na policję w sprawach o jego pobicie. - W bałuckiej delegaturze urzędu miasta dowiedziałem się, że nie należy mi się lokal zastępczy. W radzie miejskiej radzono zamienić mieszkanie mamy na większe. Jednak nie stać mnie na dopłatę 20-30 tys. zł. Zamieszkałem więc w swoim wartburgu - mówi pan Adam. Zainteresowanie mediów Sprawę nagłośniono w łódzkich mediach. Pomoc obiecał radny Dariusz Joński z SLD. Wiceprezydent miasta Włodzimierz Tomaszewski zapewniał w październiku, że mieszkanie szybko zostanie przyznane. Tymczasem w grudniu rzeczy i meble pana Adama wystawiono na korytarz. - Pan Joński pokazał się w telewizji i w prasie, a w mojej sprawie nic się nie działo. Urząd miasta bardziej interesuje się psami i kotami niż ludźmi - żali się Klimczak. - Radni przyznali mieszkanie panu Klimczakowi. Byłem z nim u dyrektora Tomasza Ciszewskiego z wydziału budynków i lokali UMŁ. Pan Adam mógł otrzymać lokal do remontu lub czekać na jego remont. Zgodził się poczekać - twierdzi radny Joński. Święta w aucie - Przed Wigilią polecono mi zgłosić się do referatu lokalowego na Bałutach i "w ciemno" przyjąć remontowany wciąż lokal nr 25 przy ul. Gdańskiej 25 - opowiada Klimczak. Po świętach "łódzki Drzymała" obejrzał mieszkanie. Miałby zamieszkać z matką w dwóch pokojach z kuchenką o powierzchni 27 m kw. Ponadto musiałby wpłacić wadium za przeprowadzony remont. Mieszkanie poszukiwane - Oficyna, wejście z podwórka, drzwi z odpadającą klamką, jedno okno wymienione, ale pozostałe dwa z trudem się domykające. Jeden z pokoi ma szerokość 2,5 m. 5. stycznia spędziłem godzinę w sekretariacie prezydenta Tomaszewskiego nim skierowano mnie do innego pokoju. Obiecano znaleźć coś innego - mówi Adam Klimczak. - Ze skromnych zasobów miasta wygospodarowano mieszkanie z ogrzewaniem, ciepłą wodą i łazienką. Ale według pana Adama jego lokalizacja jest nieodpowiednia. Podejmę walkę o odstąpienie od wadium, ale musi on wyrazić zgodę na przyjęcie lokalu. Spróbuję zorganizować spotkanie moje, pana Klimczaka i dyrektora Ciszewskiego - obiecuje radny Joński. Radosław Wojciechowski