7 listopada to data urodzin Józefa Chełmońskiego. Kilkukrotnie była w tym roku mowa o tym, podczas różnych uroczystości, że urodził się 6 listopada, natomiast jasno wynika z metryki, która jest do obejrzenia w gablocie, że urodził się 7 listopada - powiedział podczas otwarcia wystawy właściciel galerii Andrzej Biernacki. W zamierzeniu organizatora wystawy, ma być ona pewnym rodzajem prowokacji i próbą swoistej interwencji. - Chciałem zobaczyć jak Chełmoński mieszkał i odwiedziłem jego siedziby z aparatem. To co zobaczyłem, szokowało - opowiadał Biernacki. Efektem tych wizyt było pokazane na wystawie zestawienie fotografii archiwalnych ze współczesnymi zdjęciami robionymi przez Biernackiego na przestrzeni kilku ostatnich lat. To właśnie te nowe zdjęcia ukazują katastrofalny stan zabytkowych, malowniczych niegdyś dworków, zaniedbanych przez lata komunizmu. Dworki w Kuklówce koło Grodziska i Boczkach pod Łowiczem były przez te lata wykorzystywane w różnych celach, natomiast dworki w Janowicach koło Piątku i Woli Pękoszewskiej za Skierniewicami stały bezużytecznie, dotknięte reformą rolną z września 1944 roku. Pokazany na zdjęciach dwór w Janowicach wzniesiony został pod koniec XIX wieku z inicjatywy Łoskowskich - właścicieli dóbr w Janowicach. Charakteryzuje się ciekawą architekturą w postaci m.in. boniowania oraz półkolistej kolumnady wspartej na jońskich kolumnach. Pełniła dawniej funkcję altany. Dziś budynek jest, niestety kompletną ruiną, stojącą w szczerym polu. Pozostały już tylko gołe mury oraz marne pozostałości dawnego parku. Jan Łoskowski - właściciel dóbr Janowice ożenił się z córką Józefa Chełmońskiego, Marią. Chełmoński po ślubie córki miał często odwiedzać janowicki dwór, a nawet projektować nie istniejącą współcześnie bramę wjazdową. Rodzinie Łoskowskich dwór zabrano na mocy reformy rolnej we wrześniu 1944 roku. Wypędzeni zostali stamtąd wcześniej - już na początku wojny - zamieszkał tam SS-man, potem - po wprowadzeniu reformy rolnej nie mogli powrócić. Od 1945 roku rodzina starała się odzyskać dwór, a w zasadzie ok. 20-hektarową "resztówkę", która została po rozparcelowaniu 170-hektarowego gospodarstwa w wyniku reformy rolnej. Owa "resztówka" trafiła do Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Pęsławicach, w niszczejącym dworze zakwaterowano przygodnych mieszkańców, okresowo tam był też magazyn zboża itd. W 1989 roku spadkobiercy ponownie rozpoczęli starania o odzyskanie częsci majątku i pisali do prezydentów i premierów wolnej Polski. Sądowo udało im się uzyskać zapis o rewindykacji części majątku. RSP w tym czasie padła, a zanim do tego doszło ziemia została sprzedana dwóm firmom polonijnym, z których jednak produkuje karnisze. Dwór zaś został sprzedany przedsiębiorcy z Łodzi za 10 tys. zł pomimo tego, że spadkobiercy cały czas czynili starania, żeby go odzyskać. Kolejnym miejscem w okolicy, w którym bywał malarz, jest Wola Pękoszewska. Znajdujący sie tam dwór wzniesiono dla Ossolińskich, w początkach XIX wieku majątek zakupili Krasińscy z Radziejowic. Kolejnym właścicielem ziemi został generał Franciszek Borgiasz Górski. Do najbliższych znajomych Chełmońskiego należeli Maria i Jan Górscy, dziedzice Woli. Ich córka, młodziutka wtedy Pia Górska, niedługo po sprowadzeniu się Józefa Chełmońskiego do Kuklówki, zapragnęła go poznać. To właśnie po wielu latach, dzięki jej wspomnieniom pod tytułem "Paletą i piórem" utrwalony został ślad ostatnich lat życia Chełmońskiego. Rezydencja Górskich stała sie jednym z miejsc najczęściej odwiedzanych przez Józefa Chełmońskiego. Majątek w Woli również został odebrany po reformie rolnej, właścicieli wypędzono i nie mieli prawa powrotu. Po okresie PRL, kiedy budynek wykorzystywano m.in. jako szkołę, wrócił okropnie zdewastowany, około 2 lata temu, do rodziny ostatnich właścicieli. - Niektórzy mówią, że co z tego, że majątek wrócił do właścicieli, jak dalej nic tam się nie dzieje. Zapominają jednak w jakim stanie on został oddany - zdewastowany, zmarnowany. Najpierw przez wiele lat było marnotrawienie i szaber, a teraz oczekuje się od właścicieli cudów - mówił Biernacki. Na wystawie można oglądać również dworek w Boczkach, gdzie urodził się Chełmoński. Ojciec malarza Adam dzierżawił bowiem majątek w Boczkach. Na kilku zdjęciach Biernacki pokazał m.in. zabytkowy drewniany kościółek, który tam stał za czasów Chełmońskiego. Na jednym ze zdjęć widać napis WC, który został umieszczony obok starego, niedużego krucyfiksu. - To nie były moje zmiany w Photoshopie, ale takie ujęcie tam zrobiłem. Nie jest to najlepsze zdjęcie, bo ksiądz patrzył na mnie mało życzliwym okiem - mówił Biernacki. Na innym zdjęciu widać logo firmy Granex i starą tablicę z PRL-owskim hasłem "Nowoczesne rolnictwo podstawą wyżywienia narodu". - Chyba ostatnio ciągle tę wiszącą po sąsiedzku tablicę widziałem - mówił. - Do tego na zabytkowym kościółku to blaszysko ordynarne na dachu, zupełnie z innej epoki - kontynuował twórca wystawy. Przypomnijmy, że malarz wrócił do Polski w 1887 roku i około dwa lata później zakupił dworek w Kuklówce. - Zresztą znacznie za niego przepłacając... - mówił Biernacki. Obecnie należy on do spadkobierców rodziny Chełmońskiego i jest poddawany remontom. W okresie PRL-u mieszkał tam ojciec prawnuka artysty obecnego na otwarciu wystawy - Piotra Szczepankowskiego-Chełmońskiego. - Pamiętam jak ojciec przez lata starał się o przyznanie materiałów na remont dworku i nie było przychylności ówczesnych władz. Wtedy przecież materiały były przydzielane, nie można było po prostu iść do sklepu czy hurtowni i kupić... - wspominał Szczepankowski-Chełmoński. Tam stworzył takie dzieła jak: "Koncert żab", "Kurka wodna", "Burza", "Czajki", "Kuropatwy na śniegu", "Owczarek", "Bociany" i ostatni swój obraz "Żurawie o poranku". Biernacki opowiadał również o tym, że Chełmoński był przywiązany do tych siedzib. Według niego odegrały one istotną rolę również dla jego twórczości, dziś zaś stoją w ruinie. Uzupełnieniem wystawy są dokumenty związane z życiem Chełmońskiego, m.in. jego metryka urodzenia, powojenne dokumenty opisujące stan zniszczeń w majątkach itp. Na wystawie pokazano też obiekty nie związane bezpośrednio z Chełmońskim, ale pokazujące stan starej obory z lat 20-tych znajdującej się przy szkole rolniczej na Blichu.. - Oto jak młodzież na Blichu uczy się szacunku dla zabytków - skomentował zdjęcia Biernacki. Wystawę w Galerii Browarna można oglądać do końca roku w piątki, soboty i niedziele, w godzinach od 16.00 do 18.00. Smutna to wystawa, ale warto ją zobaczyć. (mak)