Bloki nie były ładne, a mieszkania funkcjonalne, sklepy przyciągały tłumy ze względu na pierwsze ruchome schody i bogaty, jak na tamte czasy, asortyment, a restauracje w niczym nie przypominały dzisiejszych eleganckich lokali. W tym roku mija dwudziesta rocznica transformacji ustrojowej. W Łodzi do dziś zachowało się wiele reliktów z tamtej epoki. Na ruchomych schodach Gdy nie było Galerii Łódzkiej, Manufaktury ani centrów handlowych przy hipermarketach, chadzało się do tzw. domów handlowych. Sławy na cały kraj DH Central i DH Juventus nic nie przebije, inny kolos - DH Uniwersal był pierwszym w Łodzi sklepem z ruchomymi schodami. - Pamiętam doskonale otwarcie Uniwersalu. Ściągnęły tłumy z całego województwa, bo każdy chciał pojeździć ruchomymi schodami. Sama pojechałam tam z 4-letnim wówczas synem. Aż się serce kraje, gdy widzę, jak ten budynek niszczeje - mówi z rozrzewnieniem Barbara Woźlińska. Dzisiaj DH Uniwersal w niczym nie przypomina dawnego cudu. Na pierwszym piętrze do niedawna znajdował się Outlet, na parterze sklep spożywczy sieci Tesco, kilka stoisk z ubraniami i drobne usługi, drugie piętro było całkiem puste. Do końca ubiegłego roku miał zostać przeprowadzony gruntowny remont Uniwersalu. W marcu nowy właściciel budynku miał dostać pozwolenie na przebudowę obiektu i zmianę jego funkcji. Na parterze miała znajdować się część handlowo-usługowa, zaś pozostałe kondygnacje miały być przeznaczone na biura. Elewacja i wnętrza budynku miały być wykonane ze szlachetnych materiałów, jak kamień, szkło i aluminium. Niestety, na planach się skończyło. Z końcem 2008 r. życie w Uniwersalu wymarło całkowicie. Nowym właścicielem budynku została spółka Inwinest, która wymówiła dzierżawę wszystkim najemcom poza Tesco. Spółka chce przekształcić Uniwersal w nowoczesny biurowiec o nazwie Unicity. Powstać ma prawie 10 tys. mkw. powierzchni biurowych do wynajęcia. Podobnie jak DH Uniwersal wraz z komuną skończyły się czasy świetności DH Juventus. Miejsce, gdzie kiedyś się mieścił słynny na cały kraj Dom Towarowy, odwiedzają dzisiaj setki nastolatków. Niewielu z nich jednak wie, że ich ulubiony klub Heaven był kiedyś jednym z najmodniejszych centrów handlowych w Polsce. Nieco lepiej ma się Central, który nie zmienił swojego charakteru. Jeżeli ktoś chce odnaleźć atmosferę, zapach i koloryt minionych lat, musi iść właśnie tam. Dwa razy flaczki Niestety, nie ma już słynnego Kogucika. Powstał u progu lat 60. i był jednym z najsłynniejszych łódzkich barów. Jak na owe czasy znajdował się w świetnym punkcie. Przy Piotrkowskiej, tuż obok katedry i Zakładów Przemysłu Bawełnianego Eskimo. Od razu stał się ulubionym miejscem robotników, którzy wpadali tam po fajrancie na "jedno łódzkie", i studentów politechniki, przybiegających do baru podczas "okienek". Nie mówiąc o tym, że lokal wypełniał się po brzegi po niedzielnej mszy w katedrze. - Po transformacji bar nie wytrzymał presji zmian. Kiedy wokół wyrastały fast foody i pizzerie, w Koguciku bufetowa wciąż serwowała schabowego z ziemniakami z wody i słynne na całą Łódź pampuchy - mówi właścicielka lokalu, Blanka Knobloch. Lokal został przeniesiony na ul. Narutowicza. Ze starego baru przy Piotrkowskiej została część menu i stara szafa grająca. Nowy lokal nazywa się Bla-Ni (to skrót od imion dwóch sióstr Blanki i Niny, właścicielek baru). Od lat niezmiennie działa za to bar "Anna" przy ul. Tuwima 1. Można się napić w nim taniego jak na okolice Pietryny piwka. Jest to lokal, w którego wnętrzu wciąż panuje klimat rodem z minionej epoki.