Za kilogram trufli, uznawanych przez niektórych za silny afrodyzjak, francuskie i włoskie firmy płacą nawet 3.600 euro. Grzyby rosną na kilku tysiącach metrów kwadratowych w okolicach Częstochowy. To najdalej wysunięty punkt w północno-wschodniej Europie i jedyny w Polsce, gdzie występują czarne trufle wgłębione. Właśnie rozpoczął się na nie sezon. Ci, którzy chcieliby wybrać się na truflowe żniwa, muszą jednak zrezygnować z tego pomysłu. W Polsce trufle są na liście grzybów ściśle chronionych. Jeśli służby leśne przyłapią kogoś na ich zbieraniu, wymierzą mu 500 zł mandatu. - Nie mogę ujawnić gdzie rosną, mówi prof. Maria Ławrynowicz, kierownik Katedry Algologii i Mikologii Uniwersytetu Łódzkiego. - Chodzi o to, żeby do lasu nie wyruszyli zbieracze. Trufle rosną około 20 centymetrów pod ziemią. Niefachowy zbieracz na pewno zniszczy grzybnię. Jej zdaniem, polskie trufle nie ustępują w smaku burgundzkim. Mają intensywny aromat, lubią towarzystwo dębów, leszczyn i grabów. Trufle są cenione zarówno z uwagi na walory smakowe, jak i dlatego, że uchodzą za jeden z najsilniejszych afrodyzjaków. W 1949 r. amerykańska gwiazda filmowa Rita Hayworth otrzymała w prezencie najpiękniejszą truflę włoskiego sezonu tych grzybów. Od tamtego czasu najbardziej dorodne okazy wysyłane są przez truflarzy czołowym osobistościom świata. Wśród obdarowanych byli m.in. prezydenci USA, Nikita Chruszczow, Alfred Hitchcock, Sophia Loren, Michaił Gorbaczow, Luciano Pavarotti oraz Jan Paweł II. Do szukania trufli wykorzystuje się psy, czasem świnie. Te ostatnie są łakomczuchami i często zjadają znalezione grzyby. Z badań naukowców wynika, że w ciągu ostatnich 50 lat produkcja trufli systematycznie maleje z powodu niszczenia drzew oraz skażenia powietrza. Roczny zbiór wynosi na świecie od 50 do 90 ton. A na początku minionego wieku zbierano 1.000 ton rocznie.