W ciągu kilku miesięcy odnotowano tu 3 takie przypadki w jednej rodzinie. Przeprowadzane przez kilka dni od 22 września wśród uczniów tamtejszej szkoły podstawowej próby tuberkulinowe nie wykazały kolejnych zachorowań. Dobrze wypadły również badania kadry pedagogicznej w postaci prześwietleń RTV klatki piersiowej. - Pierwsze zachorowanie na gruźlicę u dorosłego mężczyzny odnotowano w Sobocie w kwietniu tego roku - poinformowała nas dyrektor Powiatowej Stacji Sanepid w Łowiczu Zofia Rżewska. Informację na ten temat przekazano lekarzowi rodzinnemu, aby objął szczególną opieką rodzinę mężczyzny. - Kolejne zarażenia odnotowano w rodzinie tego mężczyzny - wyjaśnia kierownik NZOZ w Sobocie Bogusław Sawicki. Mężczyzna zachorował niedługo po opuszczeniu zakładu karnego. Drugi przypadek gruźlicy odkryto w sierpniu, choć pogłoski - lub tylko przypuszczenia, że tak może być - o tym, że córka mężczyzny jest chora, krążyły w Sobocie już w czerwcu. - Nikt nam tych informacji wówczas nie potwierdził - przyznaje dyrektor tamtejszej podstawówki Barbara Pawlaczyk. Oficjalny komunikat o odnotowaniu zachorowania na gruźlicę u uczennicy szkoły dyrektor otrzymała pod koniec sierpnia z łowickiego Sanepidu. W szkole żadnych kroków nie podjęto z uwagi na przerwę wakacyjną. - Informacja o kolejnym zarażeniu w Sobocie w tej samej rodzinie dotarła do nas z Centrum Leczenia Chorób Płuc i Rehabilitacji w Łodzi w drugiej połowie września - mówi dyrektor Rżewska. W tym wypadku sytuacja wywołała obawy wśród mieszkańców Soboty, a zwłaszcza rodziców uczniów tutejszej szkoły podstawowej i przedszkola. Zachorowała bowiem siostra dziewczynki wcześniej hospitalizowanej. Informacja o kolejnym zachorowaniu dotarła z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Łodzi do Wojewódzkiego konsultanta w dziedzinie gruźlicy i chorób płuc. Ten zaś zadecydował tym, aby wszystkich uczniów szkoły i przedszkola poddać próbie tuberkulinowej, zaś kadrę pedagogiczną skierować na prześwietlenia rentgenowskie klatki piersiowej. Badania rozpoczęto 22 września a zakończono z końcem miesiąca. - Rodzice naszych uczniów wykazali się dużym zrozumieniem w tej sytuacji. Zorganizowaliśmy 21 września spotkanie z lekarzem pulmonologiem z Łodzi na temat gruźlicy i zarażeń prątkami - zapewnia dyrektor Pawlaczyk. Rodzice dowiedzieli się, że gruźlica rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Musimy jednak wiedzieć, że mamy własną odporność. Zakażenie gruźlicą nie równa się chorowaniu na gruźlicę. To wynika z odporności organizmu, z tego, jak on reaguje na prątki. Obecnie ta choroba jest w stu procentach uleczalna. - Trudno było tu kogoś obwiniać. Dzieci nie są niczemu winne, że zachorowały - mówi jeden z nauczycieli szkoły. Pierwsza z dziewczynek wróciła już do szkoły. Została przyjaźnie przyjęta przez kolegów i koleżanki z klasy. Druga dziewczynka jeszcze się leczy w łódzkim szpitalu. Żadna próba tuberkulinowa w Sobocie nie wypadła pozytywnie, co oznacza, że dzieci są zdrowe. Nie odnotowano również niepokojących zmian w płucach nauczycieli. - Za kilka dni będziemy mogli powiedzieć, że zagrożenie minęło - mówi dyrektor Rżewska. Po wykryciu zachorowania w Sobocie zadziałała procedura walki z tą chorobą funkcjonująca w Polsce. A jak w Polsce walczy się z gruźlicą? - Cała ochrona zdrowia wychwytuje jej przypadki. System jest tak zorganizowany, że jeżeli ktoś choruje na gruźlicę, to przypadek ten jest zgłaszany do terenowej stacji sanitarno-epidemiologicznej i do miejscowej poradni - wyjaśnia rzecznik Wojewódzkiego Sanepidu, Zbigniew Solarz. W razie większej liczby przypadków informowana jest Wojewódzka Stacja oraz wojewódzki konsultant w dziedzinie gruźlicy. Wtedy osoby, które mieszkają razem z chorym, otrzymują skierowanie na przebadanie. Badane są więc wszystkie kontakty. Często chorobę wykrywa szpital, w którym pacjent jest hospitalizowany z jakiegoś powodu: gorączki, chudnięcia, kaszlu. Tam jest diagnozowany. Są też inne sytuacje, gdy np. przypadkowo wykryje się gruźlicę podczas zabiegu chirurgicznego. (eb)